Stołeczni policjanci zatrzymali 40-latka, a ten usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Wkroczył do klubu w Warszawie z nożem kuchennym i poważnie ranił ochroniarza. Chwilę wcześniej został wyrzucony z tego lokalu.
Do zdarzenia doszło w połowie października ubiegłego roku przed jednym z klubów nocnych w al. Jerozolimskich w Warszawie.
Wczesnym rankiem nieznany jeszcze wtedy sprawca w brutalny sposób zaatakował ochroniarza. Mężczyzna z nożem kuchennym w ręku rzucił się na swoją ofiarę, zadając jej dwie rany kłute w okolicy szyi i obojczyka, po czym uciekł zabierając ze sobą narzędzie przestępstwa. Pokrzywdzony przeżył, ale z poważnymi obrażeniami ciała trafił do szpitala - podkreślił rzecznik śródmiejskiej policji podinsp. Robert Szumiata
Wskazał, że ustaleniem i zatrzymaniem sprawcy zajęli się policjanci z wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu oraz wydziału prewencji Komendy Rejonowej Policji Warszawa I.
To dzięki ich zaangażowaniu, wielogodzinnym analizom nagrań z ponad 20 kamer monitoringu, pracy operacyjnej wielu policjantów, doskonałemu rozpoznaniu w lokalnym środowisku przestępczym oraz ścisłej współpracy na każdym etapie prowadzonego śledztwa z prokuraturą rejonową dla Warszawy Śródmieścia Północ, w miniony wtorek zatrzymany został 40-latek podejrzany o to przestępstwo - zaznaczył.
Mężczyzna został zatrzymany w powiecie wołomińskim w mieszkaniu, które wynajmował wraz ze swoją konkubiną. "W trakcie przeszukania lokalu policjanci znaleźli narkotyki, elektroniczną wagę służącą do ich porcjowania oraz pieniądze i telefony komórkowe mogące pochodzić z przestępstwa lub służyć do jego popełnienia" - podał.
Z ustaleń śródmiejskich policjantów wynika, że feralnej nocy 40-latek został wyrzucony z lokalu przez ochroniarzy za to, że źle się zachowywał. Mężczyzna wrócił po chwili i w odwecie za to, co go spotkało, z nożem kuchennym w ręku rzucił się na siedzącego przed klubem pracownika ochrony - wyjawił policjant.
Po zatrzymaniu 40-latek usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa oraz posiadania narkotyków. Na wniosek prokuratury sąd podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego na trzy miesiące. Za zarzucany czyn może grozić nawet dożywocie.