Grzywna w wysokości 2 tys. złotych – to wyrok dla Marka R., który obcinał włosy kobietom w tramwajach w Łodzi. 28-letni „miejski fryzjer” został skazany za naruszenie nietykalności cielesnej trzech kobiet. Każdej z pokrzywdzonych będzie musiał także zapłacić tysiąc złotych nawiązki.

REKLAMA

Dlaczego mężczyzna obcinał kobietom włosy? Tego 28-latek nie był w stanie wytłumaczyć w czasie śledztwa, a na procesie się nie pojawił.

W sprawie ogłoszono już wyrok. Wcześniej sędzia odczytał zeznania Marka R. Mężczyzna mówił, że gdy używał nożyczek w tramwajach był pod wpływem alkoholu. Przyznał także, że w Łodzi "ostrzygł" w sumie 10 kobiet, trzy - w Warszawie i dwie - w Przemyślu.

Jedna z poszkodowanych domagała się od Marka R. 7 tys. złotych zadośćuczynienia za to, że doznała krzywdy psychicznej. Tłumaczyła, że teraz boi się jeździć komunikacją miejską i obawia się, aby podobne zdarzenie się nie powtórzyło. Sąd uznał, że wszystkie kobiety zostały pokrzywdzone i dostaną po tysiąc złotych nawiązki.

Marek R. miał 4 pary nożyczek i grzebień, które nosił zawsze w plecaku. Wsiadał do tramwaju tylko jednej linii, bo nie znał Łodzi (przyjechał do miasta do pracy). Wybierał młode, ładne kobiety z długimi włosami. Kolor włosów nie miał znaczenia, a jedynie ich długość. Obcięte kosmyki włosów trzymał w kosmetyczce. Wyznał, że kiedyś marzył o tym, by zostać fryzjerem. Gdy jedna z kobiet przyłapała go na gorącym uczynku, Marek R. zmieszał się i uciekł z tramwaju. Chciałem jak najszybciej wysiąść, było mi wstyd - tak zeznawał w czasie przesłuchania w prokuraturze. Trzy "strzyżenia", za które przed sądem odpowiedział mężczyzna, wykonał 20 i 28 lutego oraz 5 marca 2016 roku. Wcześniej, przed fryzjerskimi wybrykami, 28-latek nie był notowany.

"Miejskiego fryzjera" udało się zidentyfikować dzięki nagraniom z kamer, zamontowanych w jednym z tramwajów. W czasie poszukiwań mężczyzny policjanci, w porozumieniu z prokuratorem, udostępnili film i zdjęcia opinii publicznej. Ciekawe jest również to, że śledczy zdecydowali się zająć sprawą z urzędu, chociaż zwykle naruszenie nietykalności cielesnej jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Podjęliśmy śledztwo z urzędu, bo sprawa została nagłośniona przez media i nie był to jednorazowy czyn, ale mężczyzna działał w ten sposób wiele razy - wyjaśniał stanowisko Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

APA