Małopolskim policjantom wciąż nie udało się zatrzymać bandytów, którzy w okolicach Nowego Sącza porwali, pobili i podpalili młodego mężczyznę. Przestępcy zniknęli bez śladu, ich ofiara przebywa w szpitalu. Jak dowiedział się reporter RMF FM, stan zdrowia rannego poprawia się.
Policja zorganizowała wczoraj wielką obławę na bandytów. W akcji brało udział kilkuset policjantów i funkcjonariuszy Straży Granicznej, wspieranych przez helikopter. Na drogach pojawiły się kolczatki, a uzbrojeni w broń maszynową policjanci przeszukiwali pojazdy. Ale bandyci, którzy odjechali ciemnym samochodem zniknęli bez śladu.
Blokady już zniknęły, ale policja zapewnia, że wciąż trwa intensywne śledztwo specjalnie do tego powołanej grupy dochodzeniowej. Poszkodowany mężczyzna jest starszy, niż to wcześniej podawano, ma 35, a nie 23 lata. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Maciej Pałahicki, ofiara nie chce współpracować z policją.
Hipotez i spekulacji, co do motywu napaści jest wiele. Mówi się o wątku miłosnym - zemście za odbicie dziewczyny. Pojawił się także trop niewyrównanych porachunków w świecie przestępczym. Policja twierdzi, że sprawdzi wszystkie możliwe wersje.
Prawdopodobnie mężczyzna będzie mógł wrócić do domu już w przyszłym tygodniu. Obrażenia nie są tak groźne, jak obawiali się lekarze. Drogi odechowe nie zostały uszkodzone. Poszkodowany ma parę śladów po uderzeniach w głowę i poparzone około 10% ciała, ale badania nie wykazały obrażeń wewnętrznych.