Czy nadchodzący rok będzie ostatnim w historii SLD? Czy Millera i jego towarzyszy może coś jeszcze uchronić od politycznej śmierci? A może czekają nas przyspieszone wybory parlamentarne? Spróbujmy z politycznych fusów powróżyć na nadchodzący rok Sejmowi i ekipie Millera.
Najbardziej realny scenariusz na najbliższe miesiące to postępujący jeszcze bardziej – choć wydaje się to niemożliwe – spadek notowań partii władzy. Złudzeń nie ma lewicowy publicysta, Janusz Rolicki: SLD, żeby wyszło z tego dołka, to potrzeba cudu. Cudu nie widać.
Widać za to bardzo niekonkretne próby cudowania: Przyszedł ten moment, w którym trzeba po prostu to wojsko przeorganizwać - mówi Krzysztof Janik, ale jeśli szeregi zwolenników SLD miałyby się powiększyć to chyba tylko przez... przymusowy pobór.
Na razie szeregi raczej topnieją, ale z tego też nic nie wynika: Znaczna część tych osób odchodzących nie wie na kogo głosować. (...) Część odchodzi do Platformy, cześć takich zdezorientowanych, np. emerytów odchodzi do nieistniejącej Partii Emerytów i Rencistów, do Samoobrony. To w sumie powoduje, że właściwie to nasze życie polityczne jest takie rozpaczliwe - mówi Rolicki.
Rozpacz mogłyby wywołać wcześniejsze wybory. Skrócenie kadencji Sejmu w grę jednak nie wchodzi. Dlaczego? Poseł, który przetrwa całą kadencją dostaje 3-miesięczne zarobki. Ten, kto dwie kadencje – 6-miesięczne zarobki. A więc jest o c walczyć - mówi Rolicki.
I zapewne będą walczyć... nieustraszeni wybrańcy nasi...
15:20