Rozporządzenie wprowadzające nowe przepisy w sprawie kontroli bezpieczeństwa w escape roomach zostało podpisane przez szefa MSWiA. Zakładają one przeprowadzanie próbnych ewakuacji i kontroli przeciwpożarowej przed otwarciem obiektu i później co dwa lata.
Rozporządzenie w sprawie kontroli bezpieczeństwa wejdzie w życie za dwa tygodnie i od tego czasu właściciele escape roomów będą mieli miesiąc, by przeprowadzić próbne ewakuacje i sprawdzić lokale pod kątem przepisów przeciwpożarowych. Każda taka kontrola będzie musiała odbyć się pod okiem rzeczoznawcy, a protokół z niej musi trafić do miejskiego lub powiatowego komendanta straży pożarnej.
Po tragedii w Koszalinie Państwowa Straż Pożarna rozpoczęła na polecenie szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego kontrole tzw. escape roomów. Kontrole przeprowadzono w całej Polsce, do poniedziałku strażacy sprawdzili 434 takie lokale.
"W trakcie kontroli stwierdzono ogółem prawie 1,6 tys. nieprawidłowości z zakresu ochrony przeciwpożarowej, w tym prawie 600 w zakresie warunków ewakuacji. Łączna liczba escape roomów z nieprawidłowościami stanowiła około 87 proc. wszystkich skontrolowanych lokali. Dla 53 lokali wydano decyzje o zakazie ich eksploatacji, a w 40 przypadkach nałożono grzywny w drodze mandatu karnego" - podał w komunikacie wydział prasowy MSWiA.
Nieprawidłowości dotyczyły głównie zamykania drzwi ewakuacyjnych w sposób uniemożliwiający ich natychmiastowe otwarcie w przypadku pożaru, niewłaściwej szerokości dróg ewakuacyjnych i braku ich oznakowania. W lokalach stwierdzano również m.in. brak gaśnic i urządzeń przeciwpożarowych oraz użytkowanie prowizorycznych instalacji, np. elektrycznych i grzewczych.
Zaostrzenie przepisów to bezpośredni skutek tragicznego pożaru w Koszalinie, w którym zginęło 5 nastolatek. Dziś poinformowano, że przyczyną śmierci 15-latek było zatrucie tlenkiem węgla.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski dodał, że biegły jednoznacznie wykluczył, by dziewczyny były pod wpływem alkoholu, narkotyków czy jakichkolwiek środków odurzających.
Według ustaleń prokuratury, to 28-letni Miłosz S. z Poznania faktycznie organizował i prowadził escape room w Koszalinie należący do jego babci. Zajmował się zawodowo obsługą tego typu pokoi zagadek. Prokuratura postawiła mu zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu osób, które w nim zginęły. Podejrzany został aresztowany tymczasowo na trzy miesiące. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Do tragicznych wydarzeń doszło 4 stycznia. W escape roomie w Koszalinie zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic klasy 3d Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. Według wstępnych ustaleń prokuratury przyczyną pożaru w pomieszczeniu obok tego, w którym przebywały dziewczęta, był ulatniający się gaz z butli gazowej (butle zasilały w paliwo piecyki w budynku). Ogień miał uniemożliwić 25-letniemu pracownikowi escape roomu dotarcie do nastolatek. Mężczyzna został poparzony, nie otworzył dziewczętom drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych.
W czwartek odbył się ich pogrzeb. Spoczęły obok siebie na cmentarzu komunalnym w Koszalinie.