Nowe przepisy dotyczące obsługi dronów mogą zacząć obowiązywać najwcześniej za kilka tygodni. Znowelizowane prawo dzieli użytkowników dronów na tych, którzy wykorzystują je do zabawy i na tych, którzy używają dronów do celów komercyjnych. W tym ostatnim przypadku, trzeba będzie odbyć specjalistyczny kurs. Projekt zmian w tej sprawie został już przesłany z Urzędu Lotnictwa Cywilnego do Rządowego Centrum Legislacji.

REKLAMA

Wykorzystanie dronów do celów komercyjnych będzie się wiązało ze zdobyciem specjalnych uprawnień - tzw. świadectwa kwalifikacji. W praktyce oznacza to przebycie specjalistycznego kursu. Dotychczas właściciele dronów tylko podchodzili do egzaminów, bez obowiązkowych szkoleń, a uczyli się we własnym zakresie.

Od końca 2013 roku wydaliśmy prawie 2200 takich dokumentów. To jest naprawdę sporo - przyznaje Paweł Szymański z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Dystrybutorzy dronów mają z kolei inne dane. Według ich wyliczeń, w Polsce jest teraz kilkadziesiąt tysięcy dronów. Potrzeba dostosowania przepisów do rosnącej liczby urządzeń jest zatem oczywista. W niektórych sytuacjach trzeba było uszczegółowić prawo i podnosić bezpieczeństwo, w innych przypadkach musieliśmy ułatwić użytkownikom dostęp do urządzeń - wyjaśnia Szymański. Nowe przepisy mają również ułatwiać wydawanie pozwoleń przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej.

Najmniejszy dron może mieć wielkość żetonu

Szkolenia będą mogły prowadzić prywatne firmy, na przykład aerokluby. Wszystko ma przypominać kurs na prawo jazdy, ale zajęć ma być zdecydowanie mniej, a instruktorzy mają się skupić głównie na bezpieczeństwie lotów. Podobnie, jak z liczbą praw jazdy - nie będzie limitowane także wydawanie świadectw kwalifikacji sterowania dronem.

Jak podkreślają pracownicy Urzędu Lotnictwa Cywilnego, uświadamianie sterujących dronami jest bezcenne. Standardowe drony są bowiem niewidoczne z kabiny pilota, a postępująca technika sprawia, że na rynku pojawiają się coraz mniejsze maszyny. Najmniejszy dron może mieć teraz nawet wielkość żetonu. Zderzenie samolotu z jakimkolwiek obiektem w powietrzu - może być niebezpieczne i to zwłaszcza dla samolotu - wyjaśnia Szymański i podaje liczne przykłady, kiedy nawet ptaki powodowały katastrofy lotnicze.

Loty w miastach będą mogli wykonywać tylko przeegzaminowani użytkownicy. To tak zwani operatorzy komercyjni, na przykład osoby, które zajmują się filmowaniem z lotu. Operatorzy, którzy korzystają z dronów w celach rekreacyjnych lub sportowych - będą mogli latać tylko poza miastem. Latający dronami sportowo i rekreacyjnie będą musieli zachowywać poziomą odległość powyżej stu metrów od zabudowy miast, osiedli lub zgromadzeń osób na wolnym powietrzu oraz 30 metrów od pojedynczych osób i obiektów - uszczegóławia Marta Chylińska, rzeczniczka ULC. Te zapisy nie będą jednak dotyczyły modeli latających o masie mniejszej niż 600 gramów.

Drony będą mieć "rejestrację"?

Wśród nowości dla dronów komercyjnych (zarobkowych) ma być także obowiązkowa tabliczka z danymi właściciela na maszynie. Operator takiego drona będzie musiał prowadzić pojazd w odblaskowej kamizelce, a dron latający nocą - będzie musiał być oświetlony. Nadal - wszystkich ma obowiązywać zakaz latania dronami w promieniu pięciu kilometrów od lotniska.

Polskie przepisy podobne do prawa brytyskiego

W Europie jest wiele prawnych rozwiązań dla obsługujących drony. Polskie przepisy przypominają brytyjskie, choć - jak przyznają pracownicy UTL - są bardziej zliberalizowane. W Wielkiej Brytanii do komercyjnego korzystania z dronów nie wystarczy bowiem licencja, ale trzeba też zarejestrować firmę i stworzyć instrukcję operacyjną. Jeszcze ostrzejsze przepisy stosowane są na Słowacji i w Czechach, gdzie trzeba rejestrować każdy dron. Poza rozwiązaniami w poszczególnych krajach, nad ogólnymi przepisami pracują też różne europejskie instytucje. Jednolite prawo w Europie to jednak na razie melodia przyszłości.

(dp)