Nawet rozwiązanie obecnych kłopotów z prezydenturą stolicy nie uwolni Hanny Gronkiewicz-Waltz od widma ponownej utraty fotela, twierdzi "Życie Warszawy". Od końca października zeszłego roku w warszawskim sądzie rejonowym leży akt oskarżenia przeciw obecnej prezydent stolicy.
Złożyło go trzech byłych działaczy warszawskiej PO, którzy latem zeszłego roku zostali karnie usunięci z partii. Chodzi o Sławomira Potapowicza, Jana Dziubeckiego i Jana Artymowskiego.
W maju zeszłego roku Gronkiewicz-Waltz - wówczas szefowa warszawskiej PO - głośno im zarzucała m.in., że wykorzystywali stanowiska publiczne do prywatnych celów. Byli działacze poczuli się na tyle obrażeni, że dobrego imienia postanowili dochodzić w sądzie. Nie wybrali do tego jednak drogi cywilnej, lecz karną. Wnieśli do sądu prywatny akt oskarżenia.
Proces powinien ruszyć w ciągu kilku tygodni. Jeśli Gronkiewicz- Waltz go przegra, może pożegnać się z prezydenturą stolicy. Zgodnie bowiem z obowiązującymi przepisami prezydent nie może być karany za przestępstwo.