W rządzie nie toczy się w tej chwili dyskusja o wzmocnieniu roli prezydenta w sprawach zagranicznych przez przekazanie mu kompetencji dotyczących polityki unijnej - powiedział szef MSZ Witold Waszczykowski. Jak dodał, stały udział prezydenta w szczytach UE "w zasadzie wyklucza" obecny model funkcjonowania Unii. "Prezydent będzie aktywny w dziedzinie polityki międzynarodowej, ale nie wynika to z jakiegoś nowego ułożenia akcentów politycznych w Polsce, ale z tego że taki jest naturalny wpływ prezydenta na politykę zagraniczną" - zaznaczył jednocześnie szef dyplomacji.
W rozmowie z PAP Waszczykowski był pytany, czy udział prezydenta Andrzeja Dudy w pierwszym, styczniowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ z udziałem Polski, może być pierwszym krokiem do zwiększenia jego roli w kształtowaniu polskiej polityki zagranicznej.
Szef MSZ zauważył, że prezydent ma istotną, opisaną w konstytucji rolę w polityce zagranicznej, która dotyczy przede wszystkim sfery bezpieczeństwa Polski. Stąd jego aktywna rola w polityce w ramach NATO czy Rady Bezpieczeństwa ONZ, która też zajmuje się bezpieczeństwem międzynarodowym - podkreślił.
Dlatego - jak mówił minister - jest oczywiste, że w tej dziedzinie "rola prezydenta może być znacząca". Wskazał też, że można się spodziewać aktywności prezydenta również w relacjach m.in. z USA w kontekście przyszłorocznych obchodów stulecia niepodległości Polski.
Zastrzegł jednocześnie, że na co dzień "całe odium spraw" spoczywa oczywiście na MSZ. To minister spraw zagranicznych na bieżąco zawiaduje placówką czy Stałym Przedstawicielstwem przy ONZ-cie, Ministerstwo Spraw Zagranicznych będzie też na różnym poziomie reprezentowało Polskę na wielu sesjach Rady Bezpieczeństwa - argumentował Waszczykowski.
Pytany o możliwość rozszerzenia roli prezydenta w polityce unijnej, w tym możliwość brania udziału w europejskich szczytach, minister nie wykluczył takiej możliwości w poszczególnych przypadkach, np. "gdyby Rada Europejska kiedyś była poświęcona problematyce bezpieczeństwa międzynarodowego w Europie albo jakimś zagadnieniom z dziedziny szeroko rozumianego bezpieczeństwa, np. terroryzmowi".
Jak zaznaczył, takie jednorazowe przypadki mogłyby mieć miejsce "w wyniku jakiejś konkretnej umowy pomiędzy prezydentem a premierem".
Waszczykowski zastrzegł, że w odniesieniu do innych zagadnień obecny model funkcjonowania UE w zasadzie wyklucza możliwość zastąpienia szefa rządu prezydentem.
O możliwości zwiększenia swojej aktywności międzynarodowej, w tym m.in. poprzez aktywność na forum UE oraz Rady Bezpieczeństwa ONZ, prezydent Duda mówił w przedświątecznym wywiadzie z Polsat News.
Przypomniał wtedy, że aktywność związana z UE to domena premiera, ale zaznaczył przy tym, że jeśli premier Mateusz Morawiecki będzie miał taką wolę, taki scenariusz będzie przedmiotem ich rozmów. To jest kwestia do ustalenia pomiędzy prezydentem a prezesem Rady Ministrów - podkreślił Duda.
Prezydent zaznaczył jednocześnie, że przy obecnym podziale kompetencji między nim a szefem rządu do jego domeny należy reprezentowanie Polski na forum NATO i ONZ.
Odnosząc się do tych słów w rozmowie z PAP Waszczykowski stwierdził, że prezydent Duda nawiązał do propozycji, która pojawiła się przed kilkoma miesiącami, żeby "powrócić do sytuacji, jaka miała miejsce jeszcze 10 lat temu, kiedy śp. prezydent Lech Kaczyński jeździł na szczyty".
Tylko wtedy to była sytuacja sprzed Traktatu Lizbońskiego, gdzie był inny system podejmowania decyzji, gdzie były dwa miejsca przy stole dla każdego państwa. Po Traktacie Lizbońskim już takiej sytuacji nie ma - jest jedno miejsce przy stole i ono jest zastrzeżone w zasadzie dla egzekutywy, dlatego że Rada Europejska w większości przypadków omawia pewne polityki sektorowe, głównie społeczno-gospodarcze, a tutaj główną rolę odgrywa premier i rząd - mówił minister.
O przetasowaniu dotyczącym roli prezydenta i premiera w prowadzeniu polskiej polityki zagranicznej mowa była m.in. w kontekście spekulacji na temat rekonstrukcji rządu. W pierwszej połowie grudnia szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, pytany przez PAP o swoje ewentualne przejście do MSZ, przyznał, że taka propozycja "jest na stole".
Jak mówił, przedmiotem rozmów nie jest tylko zmiana personalna, ale - przede wszystkim - reorganizacja polityki zagranicznej. Decyzja w tej sprawie jest decyzją trudną, ponieważ wymaga uwzględnienia całego kontekstu zarządzania państwem i roli, jaką miałbym pełnić przechodząc z gabinetu pana prezydenta do rządu - powiedział prezydencki minister.
Jeśli prezydent i premier w rozmowach między sobą, w rozmowach ze mną uznają, że to jest zmiana, która przysłuży się sprawie publicznej, Polsce, to jestem gotowy jakiejś innej misji się podjąć - zapowiedział Szczerski.
(ph)