"Od siedmiu dni żołnierze i funkcjonariusze pracujący w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu nie wykonywali poleceń zwierzchników, to jest niedopełnienie obowiązków" - oświadczył wiceminister obrony narodowej. To nowe szczegóły ws. nocnej akcji Żandarmerii Wojskowej i urzędników MON w natowskiej placówce. Wprowadzono do niej nowego p.o. dyrektora CEK NATO płk. Roberta Balę. "Mamy do czynienia z rutynową zmianą, histeria opozycji jest niepotrzebna" - podkreślają posłowie PiS.
Kownacki powiedział, że CEK NATO "przez ostatnie 7 dni było okupowane przez osoby do tego nieuprawnione, osoby, które nie wykonywały rozkazów ministra obrony narodowej i szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego". Uniemożliwiały wejście do pomieszczeń, które były przeznaczone pod to Centrum Kontrwywiadu NATO i w ten sposób uniemożliwiano jego certyfikację i uruchomienie - powiedział wiceszef MON.
Kownacki zaznaczył, że MON chciał, aby Centrum mogło zacząć funkcjonować związku ze zbliżającym się szczytem NATO w Warszawie. Musieliśmy wprowadzić tam osoby, które mają odpowiednie certyfikaty, mają odpowiednie poświadczenia i mogą umożliwić proces akredytacji - dodał. Według niego, wśród funkcjonariuszy CEK NATO było "głównie byłe kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego, które zagwarantowało sobie syte, wieloletnie pensje rzędu kilku, a nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych".
Podkreślił również, że nocna akcja w CEK NATO to "wyłączna sprawa Ministerstwa Obrony Narodowej i wyłączna sprawa Polski". Centrum Kontrwywiadu NATO nie jest jednostką NATO, nie jest jednostką w ramach struktury NATO - podkreślił. Dodał, że po uzyskaniu certyfikacji CEK może być jedynie akredytowana jako organizacja afiliowana przy NATO, świadcząca usługi Sojuszu.
Według Kownackiego o sprawie dużo wcześniej była informowana strona słowacka. Chciałbym także podkreślić, że w tej sprawie już dużo wcześniej była informowana druga strona umowy, ponieważ Centrum Kontrwywiadu NATO było powołane - jest powoływane - na podstawie bilateralnej umowie między Polską a Słowacją . W tej sprawie Ministerstwo Obrony Narodowej kontaktowało się ze swoimi odpowiednikami na Słowacji już ponad tydzień temu. Również wczoraj w Czechach były prowadzone stosowne rozmowy. Dzisiaj również minister obrony narodowej rozmawiał z attaché obrony Słowacji, które przyjęło, zaakceptowało nasze wyjaśnienia. Attaché uznał, że jest to wewnętrzna sprawa strony polskiej i w związku z tym liczy na dalszą owocną współpracę. Takie stanowisko zajęło również NATO - zaznaczył.
Inni poseł PiS Jacek Sasin ocenił, że w sprawie zmian w CEK NATO "mamy do czynienia z pewnego rodzaju histerią". Według niego przeprowadzane są normalne zmiany, tymczasem opozycja przedstawia to jako coś nadzwyczajnego. Zmiany - jak mówił - są wynikiem dotychczasowej oceny działań instytucji państwowych. Jest to normalna, rutynowa zmiana, która musiała nastąpić - podkreślił Sasin. Apelował do opozycji, by nie "nakręcała jałowego sporu i histerii".
Pytany, dlaczego do akcji doszło w nocy, Kownacki odpowiedział, że służby, które zajmują się bezpieczeństwem państwa, powinny działać o każdej porze dnia i nocy. Przez siedem dni żołnierze i funkcjonariusze odpowiednich służb nie wykonywali rozkazów kierownictwa. To jest niedopuszczalne, by żołnierz odmawiał przyjęcia rozkazu przełożonego - dodał.
Przypomnijmy, że resort obrony narodowej poinformował w nocy, iż pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO Bartłomiej Misiewicz wprowadził nowego p.o. dyrektora CEK NATO płk Roberta Balę do tymczasowych pomieszczeń CEK NATO użyczonych przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego.
Misiewicz powiedział na dzisiejszym briefingu, że wprowadzenie nowego p.o. dyrektora CEK NATO odbyło się pokojowo i bez najmniejszego kłopotu. Z kolei według dotychczasowego szefa Centrum płk. Krzysztofa Duszy, szef SKW "wtargnął" do placówki "ze swoimi dyrektorami w asyście Żandarmerii Wojskowej", a także "usiłował nakłonić Żandarmerię do otwarcia pomieszczeń, które m.in. należą do personelu słowackiego".
(mal)