Mniejsze świadczenie pogrzebowe to miliard złotych oszczędności w kasie państwa, ale także zmiana w obyczajach Polaków. Pochówki i groby są skromniejsze, a rodziny częściej decydują się na tańszą kremację - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Obniżkę zasiłku z 6,5 do 4 tys. zł najbardziej odczuli mieszkańcy dużych miast. W Warszawie, Krakowie czy Poznaniu trudno dziś znaleźć miejsce na cmentarzu za mniej niż 2-4 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć koszty trumny, kwiatów i w efekcie nawet bardzo skromny pochówek kosztuje co najmniej 5-6 tys. zł.
To właśnie między innymi wysokimi kosztami tradycyjnego pogrzebu przedstawiciele branży funeralnej tłumaczą coraz większą popularność kremacji. W pierwszym półroczu tego roku przeprowadzono ich ponad 10 tys., czyli o 20 proc. więcej niż w tym samym czasie rok temu. Obecnie za kremację trzeba tam zapłacić 680 zł, czyli o 80 zł mniej niż rok temu.
Do nowych stawek zasiłków pogrzebowych dostosowała się większość zakładów pogrzebowych na wsiach i w małych miastach. W Bogatyni, Ostrowcu Świętokrzyskim czy Ozorkowie ponad 70 proc. tegorocznych pochówków mieściło się w kwocie 4 tys. zł. "Dajemy mniej kwiatów, sosnową lub topolową trumnę" - wylicza Piotr Jakubiak z zakładu pogrzebowego w Radomiu.
W wielu regionach Polski na pogrzeb składa się cała rodzina. Tym, którzy na wsparcie krewnych nie mogą liczyć, na rękę idą firmy pogrzebowe. Wiele z nich zgadza się na spłatę w miesięcznych w ratach, np. po 200 - 300 zł. Są też zakłady, które współpracują z bankami. Niektóre firmy ubezpieczeniowe proponują ubezpieczenia pogrzebowe. W Polsce oferta ta nie cieszy się jednak dużą popularnością.