Przez cztery lata rząd zwlekał z przyjęciem przepisów, które pomogłyby walczyć z barszczem Sosnowskiego - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, do której dotarł "Fakt". W wyniku tego niebezpieczna roślina w sposób niekontrolowany rozprzestrzenia się po Polsce.
Barszcz Sosnowskiego wydziela trujące aerozole, a jego soki i opary drażnią skórę i układ oddechowy. Oparzenia mogą być także śmiertelnie niebezpieczne dla osób, które mają obniżoną odporność.
Zdaniem NIK roślina coraz bardziej rozprzestrzenia się po Polsce. Główne starania w walce z rośliną podejmują samorządy, jednak "barszcze kaukaskie zajmują coraz większy obszar" kraju. Dotychczasowe próby likwidacji stanowisk tych roślin nie przyniosły oczekiwanych rezultatów - alarmuje NIK.
Unijne instytucje dały Polsce pięć lat na przyjęcie przepisów, które pozwoliłyby walczyć z rośliną. Termin minął w lipcu 2019 roku. Choć ministrowie środowiska pracowali nad projektem ustawy od 2015 roku, to wylądował on w szufladzie przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.
Jak podaje "Fakt", NIK zauważa, że Polska mogła korzystać z unijnych pieniędzy, jednak fundusze ochrony środowiska nie wydawały na to pieniędzy - według urzędników, gminy nie były zainteresowane dofinansowaniem. Zdaniem NIK, samorządy nie wiedziały, że mogą się o takie wsparcie ubiegać.
Barszcz Sosnowskiego potocznie zwany jest "zemstą Stalina", gdyż zaczęto go hodować w latach 50., jako paszę dla bydła. Szybko jednak wycofano się z tego pomysłu, bo okazało się, że roślina jest toksyczna.
Gdy zauważymy roślinę, ważne jest by nie tylko jej nie dotykać, ale w ogóle się do niej nie zbliżać bez odpowiedniego ubrania. Lotne olejki eteryczne wydzielające się z rośliny, może na skórę człowieka przenieś wiatr, a w połączeniu ze słońcem mogą wystąpić oparzenia skóry.
Kontakt z barszczem może skończyć się poparzeniami, które są bolące, rozległe i długo mogą się goić. Po kontakcie z barszczem Sosnowskiego, szybko rozwijają się objawy zapalne, obrzęk skóry, pojawiają się pęcherze. Charakterystyczne jest to, że te zmiany ustępują wolno i pozostawiają długo utrzymujące się przebarwienia. Dodatkowo, nasłonecznienie skóry i duża wilgotność sprzyjają reakcjom fotoalergicznym - tłumaczy dermatolog, Mirosława Lubińska.
Jeżeli mieliśmy styczność z tą toksyczną rośliną, należy niezwłocznie umyć ciało dużą ilością wody z mydłem, okryć i nie wystawiać skóry na słońce przez dwa, trzy dni. Jeśli pojawią się pęcherze, trzeba skontaktować się z lekarzem.
Jeżeli zmiany skórne nie są duże, rumień niewielki, wystarczy zastosować odpowiednie maści i leki przeciwhistaminowe, czasami wymagane jest podanie antybiotyków.