Około półtora miliona samochodów może jeździć po polskich drogach z dokumentami wystawionymi przez nielegalnie działające stacje kontroli pojazdów - wynika z ustaleń kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli, do których dotarł reporter RMF FM Roman Osica. W losowo wybranych pięćdziesięciu dwóch powiatach kontrolerzy odkryli prawie dwieście takich nielegalnych stacji.

REKLAMA

Skontrolowane stacje diagnostyczne nie mają potrzebnych pozwoleń, załatwiają dokumenty bez faktycznego badania a także zatrudniają przestępców. W wielu powiatach, w stacjach kontroli pojazdów pracują diagności skazani już, albo podejrzani o popełnienie przestępstw polegających na dopuszczeniu do ruchu pojazdów zagrażających bezpieczeństwu tegoż ruchu - mówi szef NIK Jacek Jezierski.

Kontrolerzy NIK odkryli również kilka pól do korupcji - nie tylko pomiędzy kierowcą a obsługą stacji, ale również między diagnostą a starostą powiatu, który zezwolił na działanie takiej stacji.

W Łomży i Zamościu 9 na 10 stacji działa nielegalnie. Podobnie jest w Koninie, Elblągu, Siedlcach, Wołominie, Piotrkowie Trybunalskim, Toruniu i Płocku. To tylko losowo wybrane powiaty przez NIK. Najwyższa Izba Kontroli wysłała już swoje wnioski do starostów powiatów, gdzie działają te stacje z sugestiami poprawy sytuacji. Swoje zrobi jednak zapewne CBA, które również zostało powiadomione o możliwości gigantycznej korupcji, która pozwala funkcjonować takim nielegalnie działającym stacjom. To dlatego, że starostowie mają obowiązek kontroli. Z jakichś przyczyn tego jednak nie robią.

Badania w nielegalnej stacji = utrata dowodu rejestracyjnego?

Jeśli zrobiłeś badanie techniczne w nielegalnie działającej stacji kontroli pojazdów, policja może zabrać ci dowód rejestracyjny.

Dobra wiadomość dla kierowców jest taka, że nie muszą się obawiać utraty dowodu rejestracyjnego, kiedy zostaną zatrzymani przez policję na drodze. Nie jestem w stanie potwierdzić na drodze – jeżeli widzę ważny dowód rejestracyjny, ważną pieczątkę – czy ten samochód był autentycznie na przeglądzie technicznym - tłumaczy Marek Kąkolewski z wydziału drogówki Komendy Głównej Policji.

Inaczej jest, gdy policjanci rozpoczną śledztwo trafiając na nielegalną stację. Wtedy dowody tam podbite, będą zabierane. Kierowca powinien więc sprawdzić w starostwie, czy stacja, w której zamierza zrobić badania, działa legalnie. Gdyby się okazało, że takiej stacji w wykazie nie ma, trzeba niestety na własny koszt zrobić badanie ponownie, ponieważ narażamy się na wstrzymanie dowodu rejestracyjnego. Jak kierowca może żądać zwrotu pieniędzy? Może żądać zadośćuczynienia od właściciela stacji kontroli pojazdów z powództwa cywilnego - dodaje Kąkolewski. To może jednak trochę potrwać.