"To ja osobiście odpowiadam za skup jabłek i jeśli trzeba, odpowiem przed prokuraturą" - mówi minister rolnictwa. Jan Krzysztof Ardanowski zaznacza jednocześnie, że na razie mówienie o nieprawidłowościach w skupie to insynuacje i pomówienia.
Minister rolnictwa przedstawił w Sejmie informację na temat skupu, który według posłów opozycji zakończył się fiaskiem, a Skarb Państwa stracił pieniądze.
Podczas posiedzenia komisji minister nie przedstawił żadnych konkretów dotyczących pieniędzy, które pochłonął skup jabłek; powodów opóźnień wypłat dla rolników; okoliczności poręczenia kredytu dla prywatnej firmy prowadzącej ten program, a także bilansu strat po niespłaceniu przez tę spółkę 100 milionów złotych kredytu.
Jan Krzysztof Ardanowski powtarzał, że najważniejsza była pomoc sadownikom, a jej podważanie to działanie przeciw polskiemu rolnictwu. Nie wykluczył jednak, że mogło dojść do błędów.
Trzeba doprecyzować mechanizmy, bo między innymi postępowania tego dotyczą, czy została dochowana należyta staranność, odpowiednie procedury kontrolne, czy odpowiednie analizy uwiarygadniające udzielenie pomocy został przeprowadzone - tak mówił o śledztwie i kontroli CBA toczącej się w sprawie nieprawidłowości podczas skupu jabłek.
Pilnej kontroli NIK w sprawie interwencyjnego skupu jabłek domagają się posłowie Platformy Obywatelskiej. Jak dowiedział się reporter RMF FM, gotowy jest już wniosek w tej sprawie do Izby.
Najwyższa Izba Kontroli miałaby wyjaśnić, na jakiej podstawie została wyłoniona firma, której powierzono do realizacji ministerialny program "stabilizacji cen na rynku jabłek". Jakie wsparcie i w jakiej postaci otrzymała na ten skup od państwa spółka Eskimos. Czy rozliczyła się z otrzymanych pieniędzy? Wyjaśnienia wymaga też - jak twierdzą posłowie PO - legalność i zasadność udzielenia przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa gwarancji kredytowej tej firmie. Posłowie chcą się też dowiedzieć, ile Skarb Państwa stracił na tej operacji, a także jakie kroki podjął rząd, by odzyskać utracone pieniądze.
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości podczas zorganizowanego przez Ministerstwo Rolnictwa interwencyjnego skupu jabłek prowadzi, na zlecenie CBA, warszawska prokuratura regionalna.
Jak nieoficjalnie dowiedział się dziennikarz RMF FM, bezpośrednim powodem rozpoczęcia śledztwa jest podejrzenie nieprawidłowości przy kontraktowaniu skupu owoców. Szczegóły owiane są tajemnicą - milczy i CBA, i prokuratura.
Już wcześniej Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa zajął produkty i sprzęt firmy Eskimos. Nie wiadomo, ile wart jest przejęty zastaw. Ministerialna agencja wycenia zajęte produkty i sprzęt. Wymienia, że to sok, przecier i koncentrat jabłkowy, destylat, etanol, a także system sortowniczy owoców i instalacja chłodnicza. To wszystko - jak informuje KOWR - ma być zagospodarowane.
Jak dowiedział się nasz dziennikarz Krzysztofa Zasada, ośrodek powoła specjalną spółkę, która zajmie się sprzedażą zajętych towarów.