Pomysłowy oficer dyżurny z Gliwic zlokalizował niepełnosprawnego 60-latka, który przewrócił się na ulicy, nie mógł się podnieść i nie wiedział, gdzie jest. Udało się go odnaleźć dzięki policyjnym syrenom, słyszanym przez telefon rozmówcy.
Oficer dyżurny z Gliwic odebrał telefon od mężczyzny, który przedstawił się słabym głosem, prosząc o pomoc. Prawie niewidomy, z problemami z poruszaniem się, wybrał się na spacer. Kiedy się przewrócił i uderzył głową o krawężnik, nie mogąc się podnieść, nie wiedział, gdzie jest.
Policjant starał się dowiedzieć gdzie mężczyzna mieszka, skąd wyszedł na spacer i w którym kierunku. Te próby spełzły na niczym. Policjant wiedział tylko, że gliwiczanin wyszedł z mieszkania w ścisłym centrum miasta i, jak twierdził, mógł przejść kilometr.
Namierzenie lokalizacji jego telefonu również niewiele pomogło - wskazany w rejonie zabudowanym obszar okazał się bardzo rozległy. Dyżurny podtrzymywał rozmowę z niepełnosprawnym, chcąc wydobyć od niego jak najwięcej informacji. Dowiedział się, że mężczyzna musi znajdować się niedaleko ulicy - bo dostrzega krawężnik i przejście dla pieszych.
Policjant wpadł na pomysł, jak pomóc rozmówcy. Przekazał mu, by ten się nie rozłączał, zaś załodze jednego z radiowozów nakazał włączyć sygnały dźwiękowe. Dyżurny śledził trasę przejazdu radiowozu, równocześnie przez telefon nasłuchując dźwięku syren. Nasilały się, gdy policjanci zbliżali się do poszkodowanego. Wreszcie, w taki właśnie sposób mundurowym udało się dotrzeć do gliwiczanina.
60-latek leżał na poboczu w rejonie skrzyżowania ulic Toruńskiej i Bojkowskiej. Karetka pogotowia, która asystowała w poszukiwaniach, zabrała mężczyznę do szpitala.
(mal)