200 kilogramów mięsa i wędlin zarekwirowano w nielegalnej masarni w Pińczowie w Świętokrzyskiem. Zakład był prowadzony na prywatnej posesji, a serwowane w nim produkty nie miały badań weterynaryjnych.
Próbki mięsa pobrano do badań. Policjanci przyznają, że zwyczaj produkowania tradycyjnych wyrobów jest w tym regionie bardzo zakorzeniony, w wielu wypadkach trudno jest udowodnić, że mięso trafiło na sprzedaż. Tym razem znaleziono jednak rejestr sprzedaży. Weterynarze ostrzegają, że zjedzenie nieprzebadanego mięsa może zakończyć się zachorowaniem na włośnicę, groźną chorobę prowadzącą nawet do śmierci.