Postępowanie w sprawie umorzenia długu Polskiego Stronnictwa Ludowego znów wydłużone - co najmniej do 5 stycznia - ustalił reporter RMF FM. Partia Waldemara Pawlaka od 10 lat ma dług wobec Skarbu Państwa sięgający już 21 mln zł. Teraz resort finansów po raz kolejny dał im więcej czasu na spłatę.
PSL ma 9,5 mln złotych długu plus 11,5 mln złotych odsetek. Partia poprosiła o rozłożenie kredytu na raty i w Ministerstwie Finansów trwa właśnie postępowanie w tej sprawie.
Rzeczniczka ministerstwa twierdzi, że postępowanie przeciąga się, bo resort nie potrafi zebrać wszystkich danych. Po pierwsze są rozbieżności pomiędzy dokumentami dostarczonymi przez PSL i przez lokalną skarbówkę, po drugie ministerstwo nie potrafi ustalić, jaką dotację dostaną ludowcy. To są takie niepewne dane, które musimy mieć, żeby podjąć decyzję jak wysokie i ile takich rat miałoby być płacone - tłumaczy Małgorzata Brzoza z Ministerstwa Finansów. Pewne jest za to, że gdyby zwykły człowiek miał takie zaległości, to skarbówka kazałaby płacić i jeszcze nałożyła solidne kary.
W całej tej historii chodzi o kampanię wyborczą z 2001 roku. Ludowcy złamali wtedy przepisy. Sfinansowali swoje plakaty i reklamówki nie z tych źródeł, co powinni. W związku z tym, Państwowa Komisja Wyborcza kazała im zwrócić dotację z budżetu, a oni cały czas się odwołują.
"Smaczku" całej historii dodaje fakt, że PSL jest teraz zakładnikiem Platformy Obywatelskiej. Minister finansów Jacek Rostowski może dowolnie decydować o przyszłości ludowców. Jeżeli każe im natychmiast spłacić zadłużenie, może rozłożyć PSL na łopatki. W związku z tym ludowcy muszą teraz być potulnym koalicjantem i akceptować decyzje PO.
Obie partie są teraz w sporze. Niezgoda dotyczy między innymi podwyżki wieku emerytalnego. Premier Donald Tusk chce podnieść i zrównać wiek emerytalny do 67 lat. Wicepremier Waldemar Pawlak chce natomiast obniżać wiek emerytalny kobietom - o trzy lata za każde dziecko.
Możliwe więc, że jeżeli PSL będzie obstawał przy swoim, egzekucja długu zostanie uruchomiona.