Nie żyje poszukiwany od wtorku 14-latek, którego pod Pajęcznem porwał nurt Warty - dowiedział się reporter RMF FM Marcin Buczek. Ciało chłopca właśnie odnaleziono w rzece - niespełna pół kilometra od miejsca tragedii.
Ciało 14-latka znaleziono niedaleko miejsca wypadku. To rejon pobliskiego mostu kolejowego, kilkaset metrów od stromego brzegu, gdzie dzieci porwał rzeczny nurt.
Odnaleźli je strażacy, którzy na rzekę wypłynęli pontonem. To było zaraz po tym, jak wznowiono dziś poszukiwania. Dwoje pierwszych dzieci odnaleziono zaraz po utonięciu w pobliżu miejsca wypadku, ale ciało trzeciego odkryto około trzy kilometry dalej, dlatego wczoraj strażacy przesunęli się około 10 kilometrów z nurtem rzeki.
Rzecznik strażaków w Pajęcznie powiedział, że dziecko nie dawało oznak życia, ale formalnie musi to jeszcze potwierdzić lekarz.
Poszukiwania 14-latka trwały od dwóch dni. Brało w nich udział kilkadziesiąt osób. Strażacy na łodziach i pontonach oraz płetwonurkowie przeszukiwali rzekę a policjanci jej brzegi. Wykorzystywany był również policyjny śmigłowiec; do poszukiwań włączyli się także kajakarze.
Śledztwo w sprawie tragedii wszczęła w środę Prokuratura Rejonowa w Wieluniu. Wszczęto je wstępnie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci dzieci. Ustalani są kolejni świadkowie i trwają przesłuchania, dokonano oględzin kąpieliska; przeprowadzone zostaną też sądowo-lekarskie sekcje zwłok dzieci, które ostatecznie określą przyczyny zgonu.
Śledztwo ma wyjaśnić wszystkie okoliczności wypadku. Prokuratura będzie też badać kwestię opieki i nadzoru nad dziećmi ze strony matki oraz asystentki rodzinnej, która także była na kąpielisku. Opiekunka została już przesłuchana w charakterze świadka. Na razie nie wiadomo, kiedy będzie możliwe przesłuchanie rodziców dzieci, bowiem - ze względu na ich stan - nie zgadzają się na to psychologowie. Nie jest wykluczone, że nastąpi to dopiero po pogrzebach dzieci.
Według policji cała rodzina to mieszkańcy pobliskiego Trębaczewa. Wiadomo, że była pod opieką Ośrodka Pomocy Społecznej i miała przyznaną asystentkę rodzinną.
O zaginięciu dzieci policja została powiadomiona we wtorek ok. godz. 15. Jak ustalono, 36-letnia matka wypoczywała wraz z piątką swych dzieci i opiekunką na dzikim kąpielisku nad Wartą. Według policji 36-letnia matka dzieci była trzeźwa.
Najmłodsza, 5-letnia dziewczynka, pozostawała z matką na brzegu. Natomiast w rzece kąpali się dwaj chłopcy w wieku 14 i 15 lat oraz dwie dziewczynki w wieku 7 i 11 lat. Dzieci zbytnio oddaliły się od brzegu i cała czwórka została porwana przez nurt rzeki.
W akcji ratunkowej brali udział strażacy i policjanci. Do poszukiwań użyto także policyjny śmigłowiec i płetwonurków. Po godzinie poszukiwań ratownicy wyłowili z wody dwoje dzieci. Lekarz stwierdził zgon 7-letniej dziewczynki. Mimo długotrwałej reanimacji nie udało się uratować także jej 15-letniego brata. Później w odległości 3 km od miejsca zdarzenia wyłowiono 11-letnią dziewczynkę; mimo reanimacji jej także nie udało się uratować.
Rodzice dzieci są w szoku; otrzymali wsparcie policyjnego psychologa.