Śledztwo w sprawie zastrzelenia orła przedniego pod Cieszynem zostało umorzone. Taką decyzję podjęła prokuratura, bo po trzech miesiącach nie udało się wykryć sprawcy.
Ptak przyleciał do nas z terenu Czech. Zdaniem prokuratury został zestrzelony świadomie, w jego ciele tkwiło siedem śrutów. Jednocześnie prokuratura zapewnia, że jak pojawią się nowe dowody, śledztwo natychmiast może zostać wznowione.
Martwego orła znaleziono prawie 2 miesiące temu niedaleko Cieszyna. Biorąc pod uwagę jej zasięg prokuratura ustaliła, że strzał mógł paść z odległości kilkudziesięciu metrów. Jeden ze śrutów tkwił w skrzydle, co może sugerować, że do orła strzelano w locie. Najważniejszy dowód w sprawie to zdjęcie rentgenowskie martwego ptaka. Wyraźnie widać na nim urazy, jakie spowodował śrut. Orzeł musiał zginąć od razu, a to oznacza, że strzelano do niego w tym samym miejscu, gdzie został znaleziony.
Ciągle jednak nie mamy sprawcy - mówi prokurator Marcin Hołubowicz z Cieszyna.
Orzeł przyleciał do Polski z Czech. Miał zamontowany specjalny nadajnik. Jak się okazało, był pod obserwacją czeskich naukowców.
Orzeł przedni to bardzo rzadki ptak i jest pod ścisłą ochroną. W Polsce żyje tylko około 30 par takich orłów. Nawet jako eksponat jest bardzo rzadki i ma dużą wartość. Dlatego jedno z muzeów z południa Polski gotowe jest zająć się spreparowaniem martwego orła.