Popularny wśród wyborców, niepopularny wśród korporacji prawniczych. Zapowiedzi Zbigniewa Ziobry zaostrzania represji karnych czy przyspieszonego karania za czyny chuligańskie wywołały głośną krytykę środowiska prawniczego.

REKLAMA

Ziobro zjednoczył przeciwko sobie sędziów i teoretyków prawa. W tle tli się kolejny konflikt z palestrą. Ale nie chce być malowanym ministrem i zawieszenia broni nie będzie. Zarzuty zdecydowanie odrzuca.

Jego zdaniem opór korporacji prawniczych bierze się stąd, że minister na poważnie przymierza się do ograniczenia ich przywilejów i zapowiada ograniczenie immunitetów sędziowskich czy wprowadzenie jawności postępowań dyscyplinarnych: Zaufało mi bardzo wielu ludzi. Dostałem 120 tysięcy głosów i mówiłem, że zrobię to co właśnie robię i nie widzę powodów, żeby przestać to robić, tylko dlatego, że nie podoba się to pewnej wpływowej grupie prawników, która przy okazji traci w ten sposób swoje wpływy - mówi minister sprawiedliwości.

Ziobro może też liczyć na wsparcie premiera: Ci ludzie, którzy protestują w dużej mierze odpowiadają za kształt wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju. Ale nie poddamy się - mówi Kazimirze Marcinkiewicz.

Można powiedzieć, że taka twarda postawa Ziobry to jego świadomy wybór i tak długo jak będzie się podobać opinii publicznej, tak konsekwentnie PiS-owski minister z Krakowa będzie swoje pomysły forsował. Nie trudno być popularnym po takich ministrach jak Sadowski czy Kalwas, bo czy ktokolwiek pamięta ich dokonania?