"Nie należy osłabiać nacisków na reżim Łukaszenki" - powiedział na antenie RMF24 działacz opozycji i były ambasador Białorusi w Polsce Paweł Łatuszka. Na antenie Radia RMF24 komentował informację, że szefowa Związku Polaków na Białorusi Angelika Borys została oczyszczona z zarzutów stawianych jej przez władze w Mińska. Zdaniem byłego dyplomaty konieczne jest domaganie się od reżimu Łukaszenki uwolnienia kolejnych więźniów politycznych.
Piotr Salak: Jak pan przyjmuje tę decyzję? Czy też tak jak polski MSZ, że to może być gest dobrej woli ze strony Łukaszenki?
Paweł Łatuszka: Zgadzam się z tym, że to jest pozytywna wiadomość i to może pierwsza w ostatnich latach. Z drugiej strony popatrzmy na te wypowiedzi, które dzisiaj padały w Mińsku. Szef KGB Łukaszenki Iwan Tertel powiedział, że w ostatnich dniach zostało zatrzymanych kilku obywateli polskich za rzekomą działalność szpiegowską. Również szef wywiadu rosyjskiego, który miał spotkanie i z szefem KGB i z Łukaszenką, powiedział, że Polska szykuje plany po aneksji części Ukrainy i że to jest strategia polityki obecnego rządu Rzeczypospolitej Polskiej.
Jednocześnie wiemy o tym, że Łukaszenka nie zaprzestaje wysyłać nielegalnych migrantów na granicę z Polską. On nie zaprzestaje antypolskiej retoryki. Bardzo mocne, negatywne komentarze padają nadal z jego ust i jak również ze strony propagandy Łukaszenki.
Wygląda to (decyzja w sprawie Andżeliki Borys - przyp. red.) oczywiście jak rezultat nacisków, które ostatnio rząd polski robi, żeby uwolnić więźniów politycznych na Białorusi, ale z drugiej strony Łukaszenka też chce pokazać: jestem silny, nadal jestem mocny i nie będę ulegał żadnym naciskom.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
A to oznacza pańskim zdaniem, że może dojść do jakiejś większej wymiany więźniów? Jest szansa na to, że Łukaszenka zgodzi się na te propozycje, będzie w jakiś sposób próbował to realizować?
Wątpię, chociaż pan również może słyszał, że on zaproponował w piątek wymianę mnie i członków Narodowego Zarządu Antykryzysowego na Andrzeja Poczobuta. My złożyliśmy naszą gotowość do wymiany, ale wymiany na wszystkich więźniów politycznych. Ja wątpię w to, że Łukaszenka pójdzie na szerszą skalę tą drogą.
Oczywiście trzeba walczyć i trzeba wywierać jak najmocniejsze naciski na reżim Łukaszenki. Ja uważam, że on ma taki charakter. Według mojego doświadczenia - jako byłego ministra ambasadora - wiem, że właśnie ustępuje w sytuacjach trudnych dla niego, wtedy, kiedy partner jest silniejszy od niego.
Jeżeli dziś Polska zamknęła kilka przejść granicznych i dalej mówi, że pójdzie tą drogą, to Łukaszenka jest w słabszej pozycji i musi ustępować. Uważam, że należy zwiększyć naciski na reżim Łukaszenki. To może doprowadzić do kolejnych zwolnień więźniów politycznych na Białorusi. Jednak to nie zmieni generalnie postawy i polityki antypolskiej, którą prowadzi reżim Łukaszenki, bo to jest w interesach Kremla. To jest wspólna strategie kłamstwa, że Polska chce okupować Ukrainę i chce odebrać ziemię białoruską. Tertel nawet powiedział, że oczekuje takich działań ze strony Polski i że będzie na to bardzo twardo odpowiadać.
A czy uważa pan, że teraz, w tym momencie Polska powinna złagodzić nieco kurs wobec reżimu Łukaszenki, żeby doprowadzić do uwolnienia Andrzeja Poczobuta? Czy też wręcz przeciwnie, zamknąć kolejne przejścia graniczne? I czy to zamknięcie przejść granicznych, pana zdaniem, zdecydowało o tym, że reżim białoruski oczyścił z zarzutów Andżelikę Borys?
Ja myślę, że to ma sens - zamknięcie przejść granicznych. Jestem zdania, że to ma wpływ na Łukaszenkę. Jeszcze raz powtarzam - znając jego charakter - on może ustąpić tylko wobec tego, kto jest silniejszy od niego. I to pokazało, że z jednej strony Chiny bardzo mocno naciskają, żeby nie było zamkniętych granic, a z drugiej strony Polska zamyka granice.
Łukaszenka znajduje się pod presją z dwóch stron. I w tej sytuacji on powinien robić jakiś gest. I można przyjąć, że uwolnienie od zarzutów pani Andżeliki Borys to taki gest. On oczywiście będzie pokazywał, że jest człowiekiem bardzo pozytywnie nastawionym, że dba o zdrowie osoby, że robi to w interesie mamy Andżeliki Borys i jej osobiście. Jednak tak naprawdę to jest wynik również nacisku. Nie myślę, że to jest czas, żeby jeszcze dodać jakiś element (nacisku - przyp. red.). Tylko nieosłabianie nacisków spowoduje dalsze kroki ze strony Łukaszenki.
A jak pan ocenia szanse na to, żeby Andrzej Poczobut został teraz uwolniony?
To teoretycznie jest możliwe poprzez procedurę apelacji. Jeżeli się nie mylę, to została złożona apelacja w sądzie kolejnej instancji. Na pewno sądu w Białorusi nie ma już od lat, po prostu nie istnieje. To tylko sama nazwa. Tablice wiszą na budynkach, ale to Łukaszenka będzie o tym decydował, czy zmniejszyć na przykład z ośmiu do czterech lat więzienie dla pana Andrzeja Poczobuta i ułaskawić go. A może zaliczyć jego czas pobytu w areszcie, a później już w więzieniu i uwolnić go. To będzie zależało od Łukaszenki. Ale nie poprzez ugodę, tylko przez mocne naciski. Nawet to wyzwolenie (Andżeliki Borys - przyp. red.) jest rezultatem tego, że Polska ma twardą pozycję.
Panie ambasadorze, zmieniając nieco temat, mamy potwierdzenie informacji czy zapowiedzi Putina o chęci rozmieszczenia na Białorusi broni atomowej. Potwierdzenie wynika ze słów Borysa Gryzłowa, to jest ambasador Rosji w Mińsku. Stanie się tak pomimo szumu w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Może ma pan informacje, jak to wygląda w tej chwili na Białorusi? Czy te miejsca na broń atomową są już szykowane? Jak to wygląda?
Jestem zdania, że to się odbędzie lada moment, lada chwila. Taktyczna broń jądrowa będzie na terytorium Białorusi. Kolejnym krokiem będzie umieszczenie na terytorium Białorusi strategicznej broni jądrowej. To taki bezpiecznik dla Łukaszenki na sytuację, kiedy na przykład na polecenie Kremla czy wspólnie podejmą decyzję o użyciu broni taktycznej. Żeby nie było później kontrataku na te obiekty, gdzie na terytorium Białorusi znajduje się taktyczna broń jądrowa. On będzie miał taki bezpiecznik - broń strategiczną.
Według naszych informacji już trwają przygotowania w kilku miejscach na terytorium Białorusi. Ciekawe, że Gryzłow powiedział o obwodzie grodzieńskim i za czasów Związku Radzieckiego tam bodajże były trzy miejsce, gdzie znajdowała się taktyczna i strategiczna broń jądrowa. Wiemy, że w obwodzie mińskim w jednym z rejonów też trwają przygotowania. W obwodzie homelskim także. Sprecyzować, gdzie będzie ta broń jądrowa, na dzień dzisiejszy nie możemy.
Dzisiaj Szojgu, minister obrony Rosji, powiedział, że iskandery, które zostały przekazane stronie białoruskiej, mogą być wykorzystane również do przenoszenia ładunków nuklearnych. Te przygotowanie już trwają.
Ministerstwo Obrony Białorusi podało, że na staże do Rosji wysłani zostali oficerowie białoruscy. Chodzi o szkolenie w obsłudze broni jądrowej. Samoloty Su-25, 10 sztuk, zostały już przygotowane, zmodernizowane dla broni taktycznej jądrowej. Pełną parą idą przygotowania i to jest ogromne zagrożenie przede wszystkim dla suwerenności i niepodległości Białorusi.
Kolejne rosyjskie jednostki wojskowe powstają na terytorium Białorusi. To jest również zagrożenie dla wszystkich sąsiadów, dla Polski, Litwy i Łotwy. Pod tym względem teraz prowadzę konsultacje z dyplomatami tych krajów. Powinniśmy patrzeć na to jako na wyzwanie, kolejne wyzwanie dla bezpieczeństwa regionalnego. Oczywiście na dziś ta broń jest zorientowana na Ukrainę, niestety.
Panie ambasadorze, a co oznacza ta wczorajsza decyzja Łukaszenki o sprawdzeniu gotowości armii białoruskiej? To jest tylko demonstracja, czemu to ma służyć?
Wiemy przecież, że ukraińska armia przygotowuje się do kontrofensywy i może ona nastąpić w najbliższym czasie. To, co odbywa się teraz na terytorium Białorusi, że wszystkie poligony są wykorzystywane dla ćwiczeń armii rosyjskiej i armii białoruskiej, pokazuje, że oni również przygotowują się do działań wojennych na Donbasie i na wschodzie Ukrainy.
Czy można dzisiaj oczekiwać, że będzie agresja ze strony białoruskiej? No raczej nie. Dlatego, że Łukaszenka się nie odważy na to. Boi się rozłamu w armii. Boi się, że społeczeństwo na to zareaguje negatywnie. To, że nie Iran, nie Korea Północna a on jest jedynym sojusznikiem Putina - i to jest prawda. On nawet powiedział w piątek, że finansuje to wszystko. 500 oficerów białoruskich pomaga w szkoleniu rosyjskich żołnierzy na terytorium Białorusi. To są przygotowania do kontrofensywy ukraińskiej. A w tym samym czasie na Białorusi może być sprowadzona taktyczna broń nuklearna.
Panie ambasadorze, ostatnia sprawa. Radio Swoboda donosi, że oskarżonym o uszkodzenie na lotnisku pod Mińskiem rosyjskiego samolotu wczesnego ostrzegania, może grozić kara śmierci. Głośna sprawa. Radio Swoboda informuje, że sprawą objęto aż 30 osób. Jednym z zatrzymanych jest Maksim Łapacin. Razem z żoną zatrzymany. To jest jakiś opozycjonista? To jest człowiek związany z opozycją białoruską?
Tu nie umiem odpowiedzieć. Powiem tak, że dziś Łukaszenka podczas spotkania z szefem wywiadu rosyjskiego próbował tłumaczyć się przed nim, dlaczego nie udało się zapewnić bezpieczeństwa rosyjskiemu samolotowi A50 na terytorium Białorusi. Że to się mogło zdarzyć. Z drugiej strony widzimy, że po tej akcji zostało zatrzymanych według tylko naszych danych 166 osób. 30 - jak powiedział wczoraj przedstawiciel KGB Białorusi - może grozić kara śmierci. Na Białorusi teraz kara śmierci grozi nawet urzędnikom państwowym, wojskowym. Nawet za przygotowanie rzekomo aktu terrorystycznego grozi kara śmierci. Za fakt przygotowania.
Po pierwsze, u nas nie ma sądów na Białorusi, także nie ma śledztwa, nie ma prokuratorów, już takie instytucji nie istnieją. Są tylko nazwy. Po drugie, kiedy będzie rozprawa w sądzie, to sąd będzie decydował to, co zechce KGB, a napisze swoją ręką Łukaszenka, bo on wydaje wyroki. Ile lat więzienia, kto i co dostanie, czy będzie kara śmierci. On poprzez to chce zdemotywować akcje protestacyjne wewnątrz Białorusi, partyzantkę Białorusi, ruch w podziemiu. Ostatnie były bowiem takie działania widoczne, partyzantka działała przeciwko pociągom z żołnierzami rosyjskimi. On chce zdemotywować ruch w podziemiu.