Ambasada RP w Zagrzebiu wydała komunikat w sprawie identyfikacji osób poszkodowanych w tragicznym wypadku, do którego doszło w sobotę. Dyplomaci tłumaczą, dlaczego ten proces wciąż nie został zakończony.
W sobotę po południu rzecznik MSZ Łukasz Jasina wydał komunikat, w którym poinformował, że za wyjątkiem jednego pacjenta - którego tożsamość jest weryfikowana - MSZ skontaktował się z rodzinami wszystkich osób, które zostały ranne w sobotnim wypadku. Dodał, że wciąż trwa także ustalanie tożsamości osób, które zmarły. Ambasada RP w Zagrzebiu w komunikacie tłumaczy, dlaczego ta procedura trwa tak długo.
"Nikt z podróżnych (podobnie jak prawie wszyscy z nas) nie nosi na szyi nieśmiertelnika z danymi osobowymi. Nikt też nie podróżuje z dokumentami w kieszeni. Te z reguły są w bagażu podręcznym (torebka, plecak, itp.) i znajdują się blisko właściciela. W momencie wypadku siła uderzenia sprawia, że bagaż podręczny przemieszcza się i to nawet wiele metrów. Ratownicy medyczni przybyli na miejsce zdarzenia ratują ludzi a nie ich bagaż z dokumentami" - czytamy w komunikacie. Dalej dyplomaci tłumaczą, że identyfikacja jest szczególnie trudna w przypadku osób, które są nieprzytomne lub zmarły.
Pracownicy ambasady podkreślają, że można próbować porównać osoby do otrzymanych zdjęć czy dokumentów, ale ze względu na to, że wciąż nie wiele osób odniosło poważne obrażenia może być to trudne. "Tym bardziej że dokumenty tożsamości mają 10-letni okres ważności i fotografie tam zamieszczone często odbiegają od aktualnego wyglądu właściciela dokumentu" - podkreślają dyplomaci.
Ambasada podkreśla, że ma wstępną listę poszkodowanych. "W każdym przypadku była ona weryfikowana w oparciu o listy pasażerów od organizatora wyjazdu, na podstawie posiadanych przez nas dokumentów i fotografii, zgłoszeń otrzymanych na naszą infolinię i przekazanych nam znaków szczególnych oraz rozmów z przytomnymi pasażerami" - czytamy w komunikacie. Tylko jeżeli nie ma wątpliwości co do tożsamości danej osoby, to urzędnicy przekazują rodzinom informacje o losie bliskich.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
"Czasem nawet rodziny, które już przyjechały do Chorwacji mają wątpliwości co do tożsamości ich bliskich. Same przypuszczenia to za mało, żeby przekazać komukolwiek informację o śmierci danej osoby. Z osobami nieprzytomnymi jest podobnie. Nie możemy popełnić błędu" - podkreślono.
"Czynimy wszystko, aby procedura pełnej identyfikacji została zakończona jak najszybciej. Prosimy jednak mieć na uwadze, że w wypadku zginęło 12 osób a kilkanaście osób wciąż przebywa na oddziałach intensywnej terapii" - dodano.
Do wypadku autokaru z polskimi pielgrzymami doszło w sobotę ok. godz. 5.40 na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Jadący w kierunku Zagrzebia autobus zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie - przekazała policja.
11 osób zginęło na miejscu, kolejna osoba w szpitalu. Spośród 32 osób rannych, które przewiezione zostały do pięciu chorwackich szpitali, cztery osoby powróciły w nocy z soboty na niedzielę do kraju samolotem wraz z rządową delegacją, z ministrem Adamem Niedzielskim na czele.
Jak poinformował w niedzielę po południu dr Artur Zaczyński, zastępca dyrektora ds. Medycznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie, cztery osoby ranne w wypadku w Chorwacji opuściły już Centralny Szpital Kliniczny MSWiA.