Ordynator stacji dializ w Ostrowie Wielkopolskim nie trafi do aresztu - dowiedział się reporter RMF. Sąd odrzucił wniosek prokuratury, która prowadzi sprawę zakażeń żółtaczką 48 pacjentów w tej placówce.
Jak ustalono w śledztwie, przyczyną było niechlujstwo pracowników i nieprzestrzeganie podstawowych zasad higieny.
W niedzielę do aresztu trafiła druga z podejrzanych w tej sprawie osób, była pielęgniarka oddziałowa. Kaliska prokuratura zarzuciła Renacie R. nieprzestrzeganie rygoru sanitarnego wymaganego w procesie dializy i zwróciła się z wnioskiem o aresztowanie kobiety. Sąd rejonowy przychylił się do niego, bo - jak tłumaczył - istniała obawa matactwa ze strony byłej pielęgniarki. Renacie R. grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do ośmiu lat.
Do zakażeń w ostrowskiej stacji doszło w wyniku bałaganu organizacyjnego, nieprzestrzegania zasad sanitarno-epidemiologicznych i higienicznych oraz niechlujstwa personelu - uważa główny inspektor sanitarny kraju. Jego opinia jest zgodna z ustaleniami dochodzenia epidemiologicznego, przeprowadzonego przez ostrowski sanepid.
Wiadomo już, że nie dojdzie do ekshumacji zwłok zmarłych pacjentów ostrowskiej stacji dializ. Śledczy rozważali taką możliwość, by dowiedzieć się, czy żółtaczką byli zakażeni także zmarli, dializowani w ostrowskiej stacji, i czy ewentualnie mogło to być powodem ich zgonu. Biegły stwierdził jednak, że nie ma takiej potrzeby. Biegły w swojej opinii wskazał, że wirus ginie w okresie kilku godzin po zgonie - tłumaczy w rozmowie z RMF FM rzecznik kaliskiej prokuratury, Janusz Walczak.