Narodowy Fundusz Zdrowia zaniżył koszty leczenia chorych na nowotwory dzieci o jedną trzecią – donosi „Dziennik”. Nowy system rozliczeń szpitali z NFZ działa od 1 lipca. Zgodnie z nim, onkologiczne leczenie dzieci wyceniane jest tak samo, jak dorosłych. Lekarze protestują – leczenie najmłodszych jest o 30 procent droższe.
Z powodu nowych zasad rozliczania szpitali z NFZ wielu dziecięcym klinikom onkologicznym grozi bankructwo – już teraz, by móc leczyć małych pacjentów, zadłużają się na setki tysięcy złotych. Problemy z Funduszem ma między innymi szpital kliniczny w Poznaniu – jedna z nielicznych wielkopolskich placówek, leczących dzieci chore na nowotwory. Kierownictwo szpitala do dziś nie podpisało z NFZ nowego kontraktu. I skarży się, że Fundusz nie tylko obciął stawkę za dobę dziecięcej chemioterapii z 480 do 380 zł, ale też nie chce zwracać kosztów pobytu dzieci w szpitalu pomiędzy kolejnymi rundami leczenia. A – jak mówią specjaliści – wypuszczenie dziecka do domu między podawaniem kolejnych partii leku jest niemożliwe – mali pacjenci muszą pozostać w szpitalu na obserwacji, bo w każdej chwili mogą pojawić się powikłania.
Nieporozumieniem nazywają lekarze również to, że NFZ nie będzie płacił za leczenie pacjentów, którzy ukończyli 18. rok życia.
Przed absurdalnymi i niebezpiecznymi dla pacjentów przepisami miał ostrzegać krajowy konsultant w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej Jerzy Kowalczyk. Do dziś nie otrzymał odpowiedzi na listy skierowane do minister zdrowia Ewy Kopacz i szefa NFZ Jacka Paszkiewicza. Alarmował w nich, że nowe przepisy cofną polską onkologię dziecięcą do lat 60-tych, kiedy szansę na wyleczenie miało zaledwie cztery procent dzieci chorujących na ostrą postać białaczki. Dziś skuteczność leczenia w takich przypadkach sięga 90 procent.