Najnowsze badania pokazały, że próbując zrozumieć uczucia innych, posługujemy się tym samym rejonem mózgu, który odpowiada za nasze myślenie o samych sobie. Ma to zasadniczy związek z rasizmem, okazuje się bowiem, że taki mechanizm identyfikacji z drugim człowiekiem działa tylko wobec osób, które uznajemy za podobne do siebie.
Jeśli ktoś poważnie się od nas różni, kolorem skóry czy na przykład wyznawaną religią, ten ośrodek mózgu, fragment kory przedczołowej, nie pracuje, a my w sposobie oceniania tej osoby znacznie bardziej opieramy się na stereotypach. Stąd właśnie - zdaniem neurologów z Uniwersytetu Harvarda - biorą się rozmaite napięcia w stosunkach ludzi różnych ras, wyznań czy narodowości.
Dopóki postrzegamy kogoś jako całkowicie od nas odmiennego, nie potrafimy go zrozumieć i wczuć się w jego intencje. Na szczęście nigdzie nie jest powiedziane, że nie możemy się tego nauczyć, zgodnie ze starą zasadą: poznać, żeby zrozumieć.