W poniedziałek protestowało 7 nauczycieli, dziś małopolskie kuratorium oświaty w Krakowie okupuje już 15 pedagogów Domagają się przede wszystkim podwyżek i spotkania z przedstawicielami rządu.
Nauczyciele grożą zaostrzeniem protestu. Liczą na rozpoczęcie kolejnych, podobnych do tego w Krakowie protestów.
To ma być forma nacisku na rząd, przed zapowiadanym na 20 marca zebraniem krajowego sztabu protestacyjnego Solidarności - wtedy mogą zapaść decyzje o ogólnopolskim strajku generalnym nauczycieli, który ma trwać podczas kwietniowych egzaminów.
Czekamy. Nasza wyciągnięta ręką zostanie podjęta i jak dorośli z dorosłymi, bez oskarżania się o zakładników, rozwiążemy nasze problemy - mówi Ryszard Proksa, przewodniczący oświatowej Solidarności.
Nauczyciele wstają z samego rana, jedzą śniadanie i zaczynają swoją pracę, która polega na planowaniu i kontaktowaniu się z innymi sekcjami regionalnymi Solidarności.
Mniej więcej pobudka jest około 6 rano, bo tam jak w domu, śniadanie, za chwilę siadamy i zabieramy się do pracy - opowiada jedna z protestujących. Nie śpi się źle - dodaje.
Oczywiście wziąłem śpiwór, wziąłem jakąś kanapkę i wodę. A ile tu będę? Jak będzie potrzeba, to będziemy jak najdłużej - mówi jeden z nauczycieli.
Nauczyciele w budynku krakowskiego kuratorium protestują od poniedziałku. Domagają się podniesienia wynagrodzenia zasadniczego pracowników oświaty o 15 proc. z wyrównaniem od stycznia 2019 r., a od 2020 r. o kolejne 15 proc. Chcą też wycofania przepisów dotyczących wydłużonej ścieżki awansu zawodowego nauczycieli oraz powrotu do poprzednich rozwiązań dotyczących oceny pracy nauczycieli.
Wielu nauczycieli rozumie sytuację, która popchnęła pedagogów do protestu. Jest bardzo mocny wydźwięk taki negatywny w stosunku do naszego zawodu. Mówi się o szeregu przywilejów, których tak naprawdę my ich nie mamy - mówi Ewa Misiołek, nauczycielka z Wrocławia. Jako nauczyciel mam świadomość, że przyszłość tego zawodu jest ważna też na dalsze lata i strajk temu ma służyć - dodaje.
Za to Związek Nauczycielstwa Polskiego poinformował, że zaprosi premiera Mateusza Morawieckiego na rozmowę o finansowaniu edukacji. To - jak podkreśla szef ZNP Sławomir Broniarz - jedno z ustaleń zakończonego właśnie spotkania nauczycieli z organizacjami samorządowymi.
Rząd próbuje - ponad głowami środowiska nauczycielskiego - prowadzić dyskusje tylko z jednym związkiem zawodowym. To niestety generuje tylko coraz większe emocje, coraz większe napięcie - mówił w rozmowie z RMF FM Sławomir Broniarz.
Nauczyciele chcą porozmawiać z premierem podczas specjalnej konferencji na temat finansowania oświaty w Polsce, którą chcą zorganizować wspólnie z samorządowcami. Oprócz premiera ma zostać na nią zaproszona m.in. minister finansów Teresa Czerwińska.
Konferencja prawdopodobnie odbędzie się 8 kwietnia, czyli w dniu, w którym może się rozpocząć strajk nauczycieli.
Podczas spotkania, ZNP i samorządowcy zaprezentują raport pokazujący, ile gminy muszą dokładać pieniędzy, żeby szkoły mogły funkcjonować.
66 miast na prawach powiatu w 2017 roku dopłaciło 6 miliardów złotych - podkreśla Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
To właśnie kwestia finansowania oświaty najbardziej łączy samorządowców i ZNP.
Samorządowcy zarzucają też Annie Zalewskiej, że przerzuciła na nich lwią część kosztów likwidacji gimnazjów.
Ministerstwo Edukacji od kilku tygodni podkreśla, że to samorządy opóźniają realizację podwyżek dla nauczycieli.