15-latek kilkanaście razy alarmował służby ratownicze o zagrożeniach, których nie było. Dwa razy trzeba było przez niego ewakuować centra handlowe. W końcu nastolatek wpadł w ręce policji. Tłumaczył, że robił to dla żartu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kilkudziesięciu policjantów, m.in. pirotechników i przewodników z psami wyszkolonymi w szukaniu ładunków wybuchowych, sprawdzało wszystkie pomieszczenia. Ewakuowano 8 tys. osób. Ładunku nie znaleziono. Sprawca był w galerii razem z innymi klientami.
Od 22 do 29 maja nastolatek dzwonił kilka razy do straży pożarnej, pogotowie ratunkowe powiadomił o zasłabnięciu mężczyzny, a pogotowie gazowe o wybuchu w jednej z krakowskich szkół. Oficer dyżurny policji czterokrotnie odbierał telefon z informacją o samobójcy, który stoi na dachu wieżowca.