Zapracowany premier nie znajdzie czasu dla komisji śledczej aż do unijnego referendum. Dziś jednak w trosce o nasze zdrowie Miller sprawdzał przygotowanie Polski do odparcia ataku SARS. Bo chociaż WHO uspokaja, że epidemia maleje, trzeba dmuchać na zimne.
Oficjalne ów napięty kalendarz uniemożliwi Leszkowi Millerowi dokończenie składania zeznań przed komisją aż do czerwca. Pytanie, czy rzeczywiście premier nie znajdzie czasu, czy po prostu woli go nie znajdować.
Odwlekanie przesłuchania zdaje się być próbą ratowania szefa rządu przed dalszym pogrążaniem się. Leszek Miller pokazał wczoraj, że zupełnie nie panuje nawet nad sobą. Nie chodzi tu jedynie o słowa: „Jest pan zerem”, ale pogardę i lekceważenie, które premier prezentował członkowi komisji, a tym samym całej tej instytucji.
Ale mimo tak napiętego kalendarza premierowi udało się wygospodarować dziś ponad 2 godziny na obchód Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie, a także lotniska Okęcie. Oficjalnie w trosce o zdrowie Polaków zagrożonych śmiercionośnym wirusem SARS, ale czy aby nie był to chwyt propagandowy?
Wszak wyniki wizytacji były łatwe do przewidzenia. Już półtora tygodnia temu o polskich przygotowaniach do odparcia potencjalnego ataku SARS mówił Główny Inspektor Sanitarny, Andrzej Trybusz, a dziś Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła że zagrożenie wirusem na świecie maleje.
Ale szczegółach inspekcji premiera posłuchaj w relacji reportera RMF Mikołaja Jankowskiego:
FOTO: Archiwum RMF
17:50