To obywatel Słowenii mógł wczoraj w Krakowie porwać 4-letniego chłopca, pogryźć go i wrzucić do śmietnika - takie są, jak dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM, nieoficjalne ustalenia policji. Badania wykazały, że mężczyzna nie był pod wpływem alkoholu ani środków odurzających. Teraz czeka go miesięczna obserwacja psychiatryczna.
Jak dowiedzieli się nasi dziennikarze, w tym samym dniu, kiedy chłopczyk został zaatakowany, w jednej z krakowskich restauracji awanturował się obywatel Słowenii. Został zatrzymany i przewieziony do szpitala psychiatrycznego, ale udało mu się stamtąd uciec. Niewykluczone, że po południu ten sam mężczyzna zaatakował 4-latka.
Jak informowaliśmy wcześniej, policjanci nie mogli porozumieć się z napastnikiem, który mówi niezrozumiałym dialektem.
Reporter RMF FM Paweł Pawłowski dowiedział się jednak, że policjanci podejrzewali, że mężczyzna kłamał i rozumiał, co mówili do niego funkcjonariusze. W tym przypadku sytuacja jest skomplikowana. My przypuszczamy, że on nas rozumie, wie, co my mówimy, zna nasz język, natomiast udaje, że kompletnie nie wie, co się wokół niego dzieje - powiedział nam Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.
Na razie nie wiadomo, czy sprawca jest zakażony jakimś wirusem. Na wyniki badań trzeba jeszcze poczekać.
Wciąż nie udało się również ustalić jego tożsamości, ponieważ nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Policja ma jednak jego odciski palców - teraz będzie porównywać je z tymi zgromadzonymi w bazie.
To prawdopodobnie obywatel Słowenii. Małopolska policja dostała potwierdzenie od swoich słoweńskich kolegów, że mężczyzna o podobnym rysopisie jest w tym kraju poszukiwany.
Mężczyzna zaginął jeszcze pod koniec stycznia. Informacje prowadziły do tego, że mógł on się udać do Polski, a więc te poszlaki, zdjęcie jaki i rysopis wskazują, że to jest prawdopodobnie ten mężczyzna - powiedział nam rzecznik komendanta wojewódzkiego - Mariusz Ciarka.
Do ataku około 30-letniego mężczyzny doszło we wtorek na jednej z ulic Grzegórzek. Chłopiec, będący pod opieką matki, jechał na rowerku. W pewnym momencie podbiegł do niego mężczyzna, ściągnął go z rowerka i zaczął z nim uciekać w kierunku bloków. Po kilkudziesięciu metrach wrzucił chłopca do kontenera na śmieci i zaczął go dźgać kijem. Później podniósł dziecko do góry i ugryzł je w policzek, po czym rzucił się do ucieczki.
Napastnika ujęli przechodnie zaalarmowani przez matkę 4-latka.
Dziecko trafiło do szpitala - jak informują lekarze, jego życiu nic nie zagraża.
(abs, edbie)