Policja sprawdza, czy dwóch ostatnich napadów na pracowników kantorów w Małopolsce dokonał ten sam przestępca. W lipcu został zaatakowany właściciel punktu wymiany walut z Niepołomic. Wczoraj zastrzelono pracownika kantoru z Bochni i skradziono pieniądze.
Podczas obu napadów napastnik nie zawahał się użyć broni. Strzelał, by zabić.
W przypadku właściciela kantoru z Niepołomic, tylko szybka ucieczka autem uratowała mu życie.
Policji udało się zabezpieczyć pociski z tych dwóch napadów. Po ich sprawdzeniu okaże się, czy zostały wystrzelone z tego samego pistoletu.
Zastanawiające są także miejsca napadów. W lipcu przestępca zaatakował w Targowisku. Wczoraj - w Bochni, a miejscowości te oddalone są od siebie tylko o 10 km. Czyżby więc zabójca dobrze znał te tereny? Wiedział jak uciekać i gdzie się ukryć? Na te pytania muszą teraz odpowiedzieć policjanci i prokuratorzy.
Policja ma już portret pamięciowy bandyty, który podczas napadu zastrzelił pracownika kantoru w małopolskiej Bochni i postrzelił towarzyszącą mu kobietę. Tropem zabójcy ruszyła policyjna grupa specjalna, a komendant wojewódzki wyznaczył nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych za informacje o napastniku.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Według ustaleń reportera RMF FM Macieja Grzyba, policja zabezpieczyła trzy pociski wystrzelone z pistoletu zabójcy. Kule trafiły mężczyznę i kobietę, a także w samochód. Funkcjonariusze zabezpieczyli również linie papilarne i odciski butów.
Policyjni technicy dopiero nad ranem zakończyli pracę na miejscu napadu, teraz zebrane przez nich ślady będą analizowane.
Wiadomo już, że pracownik kantoru w Bochni był wcześniej obserwowany. Bandyta wiedział, że mężczyzna będzie miał przy sobie pieniądze, wiedział także, gdzie wysiądzie on z samochodu.
Przygotowana była również sama ucieczka z miejsca napadu. Zabójca miał prawdopodobnie wspólnika, który czekał na niego w samochodzie.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się wczoraj po południu. 41-letni pracownik kantoru wracał po pracy do domu, prawdopodobnie podwoził też znajomą. Gdy na chwilę wysiedli z auta, do 41-latka podbiegł mężczyzna i zażądał wydania pieniędzy. Kiedy spotkał się z odmową wydania pieniędzy, zaczął strzelać - relacjonował w rozmowie z RMF FM inspektor Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.
Po oddaniu strzałów bandyta zabrał mężczyźnie reklamówkę z pieniędzmi i uciekł w kierunku ul. Krakowskiej.
Postrzelony mężczyzna zmarł w szpitalu mimo reanimacji. Raniona w brzuch kobieta również trafiła do szpitala, jej życiu nic nie zagraża.
(j.)