Miał nadwornego fotografa i lamborghini, lubił modne garnitury i włoskie buty. Przyjaźnił się z warszawskimi baronami PO, załatwiał sprawy w różnych dzielnicach Warszawy. Złapany przez CBA - płakał - pisze "Gazeta Wyborcza" o burmistrzu Włoch podejrzanym o przyjęcie 200 tys. zł łapówki.
Fotel burmistrza Artur W. objął po ostatnich wyborach samorządowych. Już kilka miesięcy po wyborze musiał się tłumaczyć z wydatków na zagospodarowanie tarasu w urzędzie dzielnicy. Na jego polecenie kupiono meble ogrodowe, zamontowano markizy, a w doniczkach posadzono tuje. Koszt urządzenia tarasu sięgnął 9 tys. zł. Prośbę o uzasadnienie takiego wydatku skierował do W. były burmistrz Włoch, obecnie radny dzielnicy - piszą we wtorkowej gazecie Kacper Sulowski i Michał Wojtczuk.
Gazeta podaje, że W. odpowiedział, że podjęte działania umożliwiły wykorzystanie niezagospodarowanego tarasu "pod funkcję reprezentacyjną". Wyjaśnił, że taras służy "spotkaniom członków zarządu dzielnicy z zaproszonymi gośćmi oraz przedstawicielami instytucji i organizacji", a pomysł burmistrza "wpłynął na pozytywny wizerunek dzielnicy" - informuje gazeta.
Jeden z radnych w rozmowie z gazetą opowiada też, że "niedługo po tym, gdy został burmistrzem, zatrudnił nadwornego fotografa, który robił mu zdjęcia przy każdej okazji". Na wszystkich musiał dobrze wyglądać, podobno osobiście je autoryzował - dodaje rozmówca dziennika.
Jak informuje "GW", dzielnica zawarła z fotografem umowę na wykonanie zdjęć wydarzeń organizowanych przez ratusz i samego urzędu. Zapłaciła za to 14 tys. zł. Burmistrz tłumaczył to potrzebą promocji.
Gazeta przypomina, że kariera polityczna W. zaczęła się w 2011 r., kiedy jako 35-latek został szefem państwowej spółki Naftor. Nie miał wcześniej związków z branżą paliwową, został tam oddelegowany przez Platformę Obywatelską. W radzie nadzorczej spółki siedział wówczas Robert Soszyński, obecny wiceprezydent Warszawy - podaje "GW".
Dodaje również, że w tym samym 2011 r. W. dostał od partii stanowisko w radzie nadzorczej miejskiej spółki Przedsiębiorstwo Gospodarki Maszynami Budownictwa "Warszawa" (wynajem dźwigów), a w latach 2013-14 był wiceburmistrzem Woli, stamtąd oddelegowano go na Bielany, gdzie odpowiadał za inwestycje.
Nie był konfliktowy, ale w urzędzie się nie przepracowywał. To nie było miejsce, w którym czuł się spełniony. Miał aspiracje, by wrócić na posadę w państwowej spółce. Tam zarabiał więcej, a pieniądze lubił - mówi w rozmowie z gazetą były współpracownik Artura W. z Bielan.
Aresztowany za korupcję Artur W. zostal dziś odwołany z funkcji burmistrza warszawskiej dzielnicy Włochy. Tak jednogłośnie zdecydowała rada dzielnicy.
Wniosek o odwołanie Artura W. złożył w zeszłym tygodniu prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Wcześniej Trzaskowski odwołał wszelkie pełnomocnictwa i upoważnienia udzielone burmistrzowi. Zarząd Krajowy PO podjął natomiast decyzję o wykluczeniu samorządowca z partii.
W ubiegłym tygodniu Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało o zatrzymaniu w Warszawie Artura W. Burmistrz Włoch - jak wynika z informacji CBA - został zatrzymany na gorącym uczynku tuż po przyjęciu 200 tysięcy złotych. Według CBA Artur W. wziął pieniądze od przedsiębiorcy budowlanego Sabriego B., a gotówkę próbował ukryć w garażu należącym do rodziny.
CBA podało też, że w zamian za łapówki burmistrz Włoch wydawał korzystne dla dewelopera decyzje administracyjne. Prokurator przedstawił mu zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w postaci pieniędzy w kwocie 200 tys. zł w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił złożenia wyjaśnień. Warszawska prokuratura okręgowa skierowała wniosek o trzymiesięczny areszt wobec Artura W., który w czwartek uwzględnił sąd.
Artur W. zasiada w radzie nadzorczej Przedsiębiorstwa Gospodarki Maszynami Budownictwa. Jak wynika z jego oświadczenia majątkowego, z tego tytułu w 2018 roku osiągnął dochód w wysokości ponad 40 tys. zł.