Kilka ton nadpalonych kart do głosowania i akt sądowych wywieźli policjanci z pustostanu w Gołaszewie pod Warszawą. Funkcjonariusze przez kilka godzin zabezpieczali porzucone dokumenty. Na wpół zwęglone kartki, wśród których były między innymi akta postępowań cywilnych sądu w Wołominie, policjanci znaleźli w porzuconym gospodarstwie rolnym.
Trzy tony dokumentów to głównie akta sądu w Wołominie, ale także karty głosowania z lat 90. i dwutysięcznych. Za zabezpieczenie kart wyborczych odpowiadają delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Według Państwowej Komisji Wyborczej i Krajowego Biura Wyborczego "w myśl dotychczasowych przepisów karty nie podlegały archiwizacji". I tłumaczą, że trzeba było je przechowywać do czasu rozstrzygnięcia wyborów, potem delegatury KBW zlecały ich zniszczenie.
Zwęglone dokumenty funkcjonariusze odkryli wczoraj po południu. Mówimy tutaj o dużej ilości, mówimy o zabezpieczeniu co najmniej dwóch busów, które zostały przewiezione do komendy. To co należy do nas, to przede wszystkim ustalenie, w jaki sposób te dokumenty znalazły się w tym miejscu - mówi Sylwester Marczak z mazowieckiej policji.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Mieszkańcy mówią RMF FM, że widzieli te pisma już dwa tygodnie temu. Zobaczyli je po raz pierwszy, gdy pod koniec czerwca w budynku wybuchł pożar.
Zabezpieczone dokumenty będzie teraz badać Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie. Śledczy będą dzisiaj sprawdzać, jakie pisma znajdowały się w pustostanie i w przypadku, których z nich ich porzucenie, bez odpowiedniego zabezpieczenia można zakwalifikować jako przestępstwo.
Materiały najpierw zostaną one osuszone - dach budynku był dziurawy, więc wiele dokumentów jest zmoczonych. Potem śledczy je posegregują i będą dokładnie analizować.
Prokuratorzy będą sprawdzać, w jaki sposób i w jakich okolicznościach dokumenty wyniesiono z instytucji i czy ich pracownicy dopilnowali wszystkich procedur. Śledztwo prowadzone jest pod kątem niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników odpowiedzialnych za znalezione akta.
W środku zostały tylko solidne, stalowe regały i kilkadziesiąt okładek i segregatorów z opisami Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Warszawie. Na murku tuż przy wejściu leży otwarta na stronie tytułowej książka "Popioły" Stefana Żeromskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
(az/ł)