Nauczycielom należy się wynagrodzenie za nadgodziny - orzekł dziś Sąd Najwyższy. Zdaniem sądu, praca wykonywana przez nauczyciela ponad normę czasu pracy z Karty nauczyciela jest pracą w godzinach nadliczbowych w rozumieniu Kodeksu pracy.

REKLAMA

Nauczyciele mają prawo oczekiwać większych wynagrodzeń, jeśli pracują powyżej 40 godzin tygodniowo. Sąd orzekł, że nauczycielom, tak jak innym pracownikom, należą się pieniądze za nadgodziny.

Spór prawny dotyczył zapisu Karty nauczyciela i tak zwanego pensum. To 18 godzin przy tablicy, a pozostałe godziny to tak zwane godziny ponadwymiarowe. Jeśli pracy jest więcej i nauczyciel spędzi w pracy więcej niż 40 godzin tygodniowo, szkoła powinna mu za nie zapłacić.

Wyrok zapadł po tym, jak jedna z nauczycielek wytoczyła sprawę i dowodziła jako anglistka, że w liceum była koordynatorką projektu wymiany zagranicznej uczniów.

Praca związana z wymianą spowodowała, że pracowała więcej, niż 40 godzin w tygodniu i za te nadgodziny zażądała zapłaty.

"Długo na to czekaliśmy"

To bardzo dobra wiadomość dla nauczycieli, długo na to czekaliśmy - mówił w rozmowie z RMF FM prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Tak środowisko oświatowe komentuje dzisiejszą uchwałę Sądu Najwyższego.

Wyjazdy z uczniami na zielone szkoły, na wycieczki. Imprezy kulturalne i sportowe, czy wreszcie zajęcia organizowane w soboty czy w niedziele - to czas, kiedy naczyciele przekraczają ustawowe 40 godzin pracy tygodniowo. Na przykład pięciodniowa wycieczka to 120 godzin pracy - tłumaczy Broniarz.

Sędzia: Płacenie za nadgodziny jest zasadą

Sędzia SN Piotr Prusinowski w uzasadnieniu uchwały podkreślił, że "płacenie za przekroczenie norm czasu pracy, czyli za nadgodziny, jest zasadą w polskim systemie prawnym - jak ktoś pracuje dłużej, to polskie prawo pracy mówi mu o tym, że ma prawo do dodatkowej zapłaty lub rozliczenia tych przekroczeń czasem wolnym".

Jak przyznał Kodeks pracy przewiduje pewne wyjątki od tej reguły, na przykład w odniesieniu do osób zarządzających zakładem pracy - lecz "na to jest konkretny przepis", zaś w ustawie nie ma wyraźnego wyjątku odnoszącego się do nauczycieli. Chcąc twierdzić odwrotnie musielibyśmy domniemywać, że ustawodawca w Karcie Nauczyciela domyślnie zawarł argument o niestosowaniu tej reguły - zaznaczył.

Doprowadzenie do sytuacji, że ktoś pracuje więcej niż mówi przepis (...) oznacza, że gdy ktoś przekracza tę normę, czyli wychodzi poza umowę, to aby wyrównać mu jego zaangażowanie trzeba mu za to zapłacić - mówił sędzia Prusinowski.

Sędzia zaznaczył, że "w przypadku nauczycieli ustawodawca przewidział tylko jedną normę - 40 godzin na tydzień i kropka - bez żadnego 'przeciętnie', bez normy dobowej, bez okresów rozliczeniowych".

Zdaniem sędziego Prusinowskiego pytaniem do ustawodawcy jest więc czy w przyszłości wobec nauczycieli zechce on wprowadzić okresy "rozliczeniowe tej normy tygodniowej".

Także drugi z sędziów sprawozdawców tej sprawy w SN Bohdan Bieniek nawiązał do tego ostatniego wątku. Specyfika pracy nauczycieli w okresach zmiennego zapotrzebowania na pracę nauczyciela - mamy okresy feryjne, wakacyjne, ale mamy też okresy matur - skłaniałaby do stwierdzenia, że to może nie być koniec problematyki - ocenił Bieniek i dodał, że dlatego ustawodawca powinien rozważyć "jak ułożyć te okresy rozliczeniowe".

Uchwałę podjęła w poszerzonym składzie siedmiorga sędziów Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Do uchwały zgłoszono jedno zdanie odrębne.

Spór prawny

Spór prawny wynikał z faktu, że regulacje odnoszące się do czasu pracy nauczycieli znajdują się w Karcie Nauczyciela, a ten akt prawny mówi, że nauczyciel może być obowiązany do odpłatnej pracy w "godzinach ponadwymiarowych", które są powiązane z pensum nauczyciela. Karta Nauczyciela nie reguluje jednak kwestii "godzin nadliczbowych" - wykraczających poza tygodniową normę czasu pracy i w części przypadków niebędących zajęciami dydaktycznymi czy wychowawczymi.

Nauczycielka, która wytoczyła sprawę będącą podstawą pytania prawnego, dowodziła, że jako anglistka w liceum była koordynatorką projektu wymiany zagranicznej uczniów, a w programie tym wzięło udział czworo uczniów z jej liceum, którzy wyjechali na trzymiesięczna wymianę do Włoch.

W jej sytuacji - jak wskazywała w pozwie - do dodatkowej pracy należało m.in. przygotowanie uczniów do wyjazdu i zorganizowanie im podróży do kraju przyjmującego i z powrotem, wzięcie udziału w szkoleniu dla szkół uczestniczących w programie, pełnienie funkcji łącznika pomiędzy szkołą wysyłającą a przyjmującą i regularne komunikowanie się z nauczycielami ze szkoły przyjmującej. Sądy obu instancji w części uwzględniły jej pozew i przyznały jej ponad 18,5 tys. zł wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych wraz z odsetkami.

W kontekście tego problemu wskazuje się też, że nauczyciele wypracowują godziny nadliczbowe wykraczające poza normę 40 godzin na tydzień nie tylko realizując projekty edukacyjne, ale także na przykład przy organizacji i następnie na wyjazdach na szkolne wycieczki, czy na tzw. zielone szkoły.