"W imieniu organizatorów Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego wyrażam ubolewanie z powodu sytuacji jakiej doświadczył wiolonczelista, Amit Peled, na lotnisku w Warszawie" – poinformował dyrektor Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena, Andrzej Giza. Artyście odebrano zapasowy komplet strun. "Cóż, przynajmniej nie wzięli też mojej wiolonczeli uznając, że jej końcówka może zostać użyta do dźgnięcia kogoś" - podsumował całą sytuację muzyk.
Jak wyjaśnił w przekazanym oświadczeniu dyr. Giza: "artyście odebrano zapasowy zestaw strun do instrumentu, uznając je za potencjalne narzędzie zagrażające pozostałym pasażerom oraz grożono usunięciem strun z cennego, historycznego instrumentu, który wcześniej należał do Pablo Casalsa. Koncertujący na całym świecie od prawie trzech dekad wiolonczelista po raz pierwszy doświadczył tego typu problemów".
Amid Peled był solistą koncertu otwierającego Festiwal Krzysztofa Pendereckiego celebrujący 85. urodziny polskiego kompozytora. Muzyk nie krył swojego oburzenia całą sytuacją. Całą sprawę opisał w mailu do redakcji Classic FM. Właśnie zagrałem podczas koncertu otwierającego Festiwal Krzysztofa Pendereckiego. Co za wyróżnienie - napisał i dodał: W Warszawie na lotnisku pierwszy raz odebrano mi struny. Ochrona uznała, że są zbyt niebezpieczne, by wziąć je na pokład samoloty. To pierwszy taki przypadek.
More trouble for travelling musicians https://t.co/HWO4G6EgVB
ClassicFM19 listopada 2018
Zawsze brałem ze sobą dodatkowe struny, ale nigdy strażnicy nie prosili mnie żeby je oddać. Cóż, przynajmniej nie wzięli też mojej wiolonczeli uznając, że jej końcówka może zostać użyta do dźgnięcia kogoś - podsumował muzyk. Dziś organizatorzy Festiwalu Pendereckiego oficjalnie przeprosili Peleda.
W imieniu organizatorów Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego wyrażam swoje ubolewanie z powodu sytuacji jakiej doświadczył światowej sławy wiolonczelista, Amit Peled, na lotnisku im. F. Chopina w Warszawie i jednocześnie mocny sprzeciw wobec niestandardowych praktyk stosowanych przez Służby Ochrony Lotniska - napisał Giza.
Intencją organizatorów zgodną z polską tradycją jest otoczenie artystów gościnnością i życzliwością, gdyż stają się oni ambasadorami naszej kultury i kraju. Incydent na lotnisku do budowania takich odczuć na pewno się nie przysłużył - podkreślił dyr. Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena, które jest organizatorem Festiwalu.
Jak poinformował PAP Piotr Rudzki z działu public relations lotniska Chopina w Warszawie "operator kontroli bezpieczeństwa podczas kontroli bagażu podręcznego pasażera stwierdził, że znajdują się w nim struny do wiolonczeli, które z uwagi na swoje właściwości - zgodnie z przepisami - są kwalifikowane jako przedmioty zabronione".
Według Rudzkiego to właśnie pracownik punktu kontroli, bazując na przepisach, podejmuje ostateczną decyzję o dopuszczeniu przedmiotu na pokład samolotu. Operator kontroli bezpieczeństwa, po zakwestionowaniu możliwości wniesienia na pokład strun do wiolonczeli, kilkakrotnie zaproponował pasażerowi umieszczenie ich w bagażu rejestrowanym, na co pasażer nie wyraził zgody - wyjaśnił w oświadczeniu.
Jest nam niezmiernie przykro, że doszło do takiej sytuacji na naszym lotnisku, niemniej kwestie bezpieczeństwa traktujemy priorytetowo - podkreślił Rudzki.
Festiwal Krzysztofa Pendereckiego, który trwa do 23 listopada, objął honorowym patronatem minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński.
(nm)