"Nie mam odczucia, bym ze świadka mogła stać się oskarżoną" - mówiła była minister sportu Joanna Mucha po wyjściu z warszawskiej prokuratury. Była przesłuchiwana ws. organizacji na Stadionie Narodowym koncertu Madonny, do którego resort dołożył blisko 6 milionów złotych. Prokuratura sprawdza, czy nie przekroczono w tej sprawie uprawnień.
Pani minister złożyła obszerne zeznania, natomiast szczegółów nie ujawniamy - poinformował po przesłuchaniu Joanny Muchy rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Przemysław Nowak. Dodał, że dotychczas w tej sprawie przesłuchano kilkudziesięciu świadków i "uzyskano bardzo obszerną dokumentację". Podał również, że postępowanie dowodowe zmierza ku końcowi, a w obecnej chwili nie ma decyzji, czy potrzebne są kolejne czynności.
Przesłuchanie przebiegło w bardzo dobrej, spokojnej atmosferze, pani prokurator była bardzo dobrze przygotowana, dokładnie znała akta. Przesłuchanie polegało na tym, że przedstawiłam sytuację od mojej strony. Nie było żadnych zaskakujących ani trudnych pytań - powiedziała z kolei dziennikarzom Mucha.
Jej zdaniem, główna odpowiedzialność spoczywa na zarządzie Narodowego Centrum Sportu, który "z przedsięwzięcia wywiązał się w sposób bardzo nieudolny". Ja sobie przypisuję odpowiedzialność polityczną, bo sytuacja nie skończyła się takim wynikiem finansowym, jakim miała się zakończyć - dodała Mucha.
Powtórzyła, że w jej przekonaniu pieniądze spożytkowane na organizację koncertu zostały wydane zgodnie z przeznaczeniem - stadion figurował w dokumentach jako przedsięwzięcie związane z Euro 2012, a wydatki na zarządzanie stadionem mieściły się w działaniach promocyjnych. Strata wynikła natomiast z nieznalezienia sponsora.
Mucha zaznaczyła również, że wydając zgodę na udostępnienie stadionu, była przekonana, że impreza przyniesie zysk. Takie było też założenie przedstawione przez zarząd NCS. Abstrahując od tego, uważam, że warto było przeprowadzić ten koncert ze względu na promocyjną korzyść dla stadionu - podkreśliła była minister.
Przypomniała również, że data koncertu - 1 sierpnia - budziła jej wątpliwości, ale zarząd podpisał umowę, stawiając ministerstwo przed faktem dokonanym.
Koncert Madonny 1 sierpnia 2012 roku był pierwszą niesportową imprezą zorganizowaną po Euro 2012 na Stadionie Narodowym. Budził kontrowersje m.in. ze względu na termin, przypadający w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Obejrzało go mniej widzów, niż spodziewali się organizatorzy, nie znalazł się też żaden sponsor. Przed koncertem Narodowe Centrum Sportu zwróciło się do ministerstwa sportu o pożyczkę, licząc, że pieniądze zwrócą się z nawiązką. Gdy tak się nie stało, straty musiało pokryć ministerstwo.
Latem ubiegłego roku wszczęte zostało śledztwo w sprawie organizacji koncertu - dotyczy ono podejrzenia przekroczenia uprawnień przez urzędników ministerstwa sportu w związku z finansowaniem imprezy. Czyn jest zagrożony karą do trzech lat więzienia.
Co więcej, również w ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli uznała, że ministerstwo sportu mogło wykorzystać ponad 6 mln zł niezgodnie z przeznaczeniem, bo zamiast na promocję Euro 2012 i siatkówki wydało je m.in. na koncerty Madonny i Coldplay. Według Izby, organizacja koncertu i kilku innych imprez przyniosła 4,6 mln zł strat.
Joanna Mucha tłumaczyła wtedy, że jej resort za każdym razem miał zgodę Ministerstwa Finansów na wykorzystanie pieniędzy z rezerwy, a pieniądze były przeznaczone na cały rok 2012, na wszystkie tzw. imprezy testowe organizowane na Stadionie Narodowym. Podkreślała, że po doświadczeniach z występu Madonny zmieniono operatora stadionu.