Premier Mateusz Morawiecki powiedział w piątek w Brukseli, że sukcesem szczytu UE dla Polski jest wykluczenie jako źródła dochodów własnych z budżetu UE dochodów z emisji uprawnień CO2. "Wyłączenie tego mechanizmu jest dla nas bardzo opłacalne" - powiedział.
Z punktu widzenia naszej pozycji negocjacyjnej udało się utrzymać zasadnicze negocjacyjne zyski. Po pierwsze, mamy do czynienia z nową propozycją, gdzie wykluczone zostały jako źródło dochodów własnych dochody z emisji uprawnień CO2. Ponieważ Polska jest najbardziej obciążona tymi emisjami, to również nasz wkład do budżetu byłby najwyższy. Wyłączenie tego mechanizmu jest dla nas bardzo opłacalne. Cieszymy się, że nocne negocjacje i różne bilateralne rozmowy doprowadziły do tego, (...) że tego mechanizmu ETS, czyli mechanizmu uprawnień, który powyżej pewnej puli miałby lądować w budżecie UE, nie ma - powiedział.
Szef rządu podkreślał, że "w Brukseli trochę półżartem mówi się, że jest grupa skąpców (...) - to kilka państw bardzo bogatych, które oczywiście chcą być jeszcze bogatsze". My to rozumiemy, ale jednocześnie wskazujemy na konieczność tego, żeby środki były przeznaczane tam, gdzie są najbardziej potrzebne do wyrównania poziomu rozwoju, a więc do Polski, do Europy Środkowej. I z tej perspektywy na to patrząc myślę, że nasze racje przebijają się coraz mocniej - mówił.
Polska proponuje plan - którym przed chwilką zresztą podzieliłem się z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen na spotkaniu bilateralnym, które zakończyliśmy niedawno - żeby dość zasadniczo zmienić filozofię dochodów własnych - powiedział premier.
Udało nam się utrzymać kilka dodatkowych miliardów w obszarze polityki spójności i Wspólnej Polityki Rolnej. To cały czas jeszcze nie jest poziom nas satysfakcjonujący, ale jesteśmy znacznie bliżej - oświadczył w piątek w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.
Udało nam się utrzymać kilka dodatkowych miliardów w obszarze polityki spójności, Wspólnej Polityki Rolnej. To cały czas jeszcze nie jest poziom nas satysfakcjonujący, ale jesteśmy znacznie bliżej - powiedział szef polskiego rządu na briefingu prasowym po zakończeniu unijnego szczytu.
Przypomnę propozycje Komisji (Europejskiej) sprzed pół roku, sprzed roku, prezydencji fińskiej, która obcinała nasze fundusze zasadniczo o 20 kilka procent. Dzisiaj w cenach bieżących jesteśmy już praktycznie na odległość 2-3 mld euro w porównaniu do poprzedniej perspektywy (budżetowej UE) - powiedział. Zaznaczył, że należy uwzględnić to, że Wielka Brytania opuściła Unię Europejską, "a więc zasadniczo brakuje nam tych 8-9 mld euro rocznie".
Zakończył się szczyt Unii Europejskiej w Brukseli. Przywódcom krajów wspólnoty nie udało się wypracować porozumienia w sprawie budżetu na lata 2021-2027. "Grupa przyjaciół spójności", do której należała m.in. Polska, nie zgadzała się na obniżenie wielkości budżetu, z kolei "skąpa czwórka" - czyli Holandia, Austria, Szwecja i Dania - uparcie żądała cięć.
Wcześniej informowaliśmy, że według nowej propozycji budżet miałby być mniejszy o 5 miliardów euro w ciągu 5 lat od wyjściowego projektu. To niewiele, ale był to jednak ukłon w stronę “oszczędnej czwórki", która chciała uszczuplić unijną kasę o 70 miliardów euro.
Po brexicie Brytyjczycy nie płacą już składek, co jest mocnym uderzeniem w unijny budżet. W ramach poszukiwania kompromisu władze zastanawiały się nad możliwościami uzyskania nowych dochodów. Wśród propozycji był pomysł, by zmienić sposób dzielenia dochodów ze sprzedaży praw do emisji dwutlenku węgla.
Zgodnie z unijną polityką ograniczania emisji, rządy poszczególnych państw sprzedają przyznaną im pulę praw do emisji dwutlenku węgla. Sprzedają je na wolnym rynku, uzyskując z tego pieniądze, które można wydawać na określone przez Unię cele.