Co najmniej 25 chorych na raka kobiet miał molestować onkolog z Gdańska. Prokuratura postawiła 65-letniemu lekarzowi 31 zarzutów. Mężczyzna nie trafi jednak do aresztu. Sąd kazał mu wpłacić 20 tysięcy złotych poręczenia majątkowego i raz w tygodniu meldować się na komisariacie.
Jak informuje reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska, po przesłuchaniu ponad 2 tysięcy pacjentek lekarza, śledczy wytypowali te, które spotkały się z jego strony z niechcianym zachowaniem. Onkolog molestował pacjentki pod pretekstem rutynowej kontroli piersi. W jego gabinecie śledczy znaleźli też kamerę. Nadal ustalają co zarejestrowała i wciąż przesłuchują kolejne osoby. Śledztwo w sprawie wykorzystywania seksualnego pacjentek dotyczy lat 2005-2015; lekarz do wczoraj jednak nadal pracował i pokrzywdzonych przez niego pań może być jeszcze więcej.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu 10 lat więzienia.
Zawiadomienie od jednej z kobiet trafiło do prokuratury w grudniu 2014 roku. W ciągu minionych dwóch lat śledczy przeanalizowali dokumentację medyczną pacjentów, którymi się zajmował, przesłuchali ponad dwa tysiące kobiet, które po poradę i leczenie zgłaszały się w tym czasie do tego lekarza. Nie wykluczają, że pokrzywdzonych będzie więcej. Onkolog do tej pory był czynny zawodowo.
Po zatrzymaniu mężczyzny przeszukano jego mieszkanie i gabinet. Zabezpieczono dokumentację medyczną i kamerę z rejestratorem, która znajdowała się w gabinecie. Będziemy ustalać treść tych zapisów - mówiła Tatiana Paszkiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Ze wstępnych ustaleń wynikało, iż rejestrowane były tylko osoby wchodzące do gabinetu, a przebiegu badań nie utrwalano.
W gabinecie i mieszkaniu lekarza znaleziono też pistolet typu glock i 500 sztuk amunicji. Lekarz miał pozwolenie na posiadanie broni, ale nie dotyczyło ono zabezpieczonego pistoletu.
(mpw/ph)