Jakub R. opowiadał mi, że został zatrudniony w warszawskim ratuszu, by załatwić sprawę nieruchomości przy ul. Srebrnej 16 - zeznał przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji mec. Robert Nowaczyk, pełnomocnik w wielu sprawach reprywatyzacyjnych i jeden z kluczowych dla komisji świadków. Chodzi o nieruchomość należącą do spółki Srebrna, powiązanej z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Nowaczyk zeznał, że Jakub R. prosił go o pomoc ws. skupienia roszczeń do nieruchomości przy Srebrnej. "Pomóc, żeby on skupił - nie ja - czyli inaczej, żeby CBA skupiło" - powiedział. Taka propozycja - jak mówił - miała paść w 2016 roku. Szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki, komentując przesłuchanie Nowaczyka, stwierdził: "Jedno jest pewne: (…) był w układzie z Jakubem R. i panowie świetnie się uwłaszczali na warszawskich nieruchomościach - dlatego dzisiaj tak łatwo oskarżają".
Przypomnijmy, w październiku 2018 roku do warszawskiego sądu trafił akt oskarżenia przeciwko dziewięciu osobom w związku z tzw. dziką reprywatyzacją w Warszawie, w tym działki przy Pałacu Kultury i Nauki o przedwojennym adresie Chmielna 70. Wśród oskarżonych znalazł się mec. Robert Nowaczyk.
Adwokat jest dla komisji śledczej jednym z kluczowych świadków.
W trakcie dzisiejszego przesłuchania członek komisji z rekomendacji Kukiz'15 Adam Zieliński pytał Nowaczyka o to, czy ma on wiedzę nt. udziału służb specjalnych w sprawach reprywatyzacji.
Świadek odparł, że ma taką wiedzę od Jakuba R., byłego wiceszefa Biura Gospodarki Nieruchomościami, który - jak mówił adwokat - systematycznie spotykał się m.in. z obecnym zastępcą ministra koordynatora służb specjalnych Maciejem Wąsikiem (w latach 2006-2009 był on zastępcą szefa CBA) i z obecnym szefem CBA Ernestem Bejdą (w latach 2006-2009 był zastępcą szefa CBA). Te spotkania były od 2008 roku - zeznał Nowaczyk.
Samo zatrudnienie pana R. polegało na tym, że chyba pan Wąsik rekomendował pana R. Było spotkanie między Wąsikiem, R. a (szefem BGN) Marcinem Bajko w klubie na Krakowskim Przedmieściu i tam został on rekomendowany do urzędu. On został rekomendowany do urzędu jako człowiek, który nie miał praktycznie żadnej wiedzy na temat reprywatyzacji, gdyż Jakub R. skończył prawo, ale w Paryżu, więc nie miał żadnego doświadczenia, a został rekomendowany na najważniejszy urząd, mocą którego mógł zwracać, nie zwracać kamienice - mówił Robert Nowaczyk.
Jak R. mi opowiadał, to głównym celem rekomendacji i celem, żeby R. był w tym urzędzie, było załatwienie Srebrnej 16 - zeznał adwokat.
Chodzi o nieruchomość należącą do spółki Srebrna, powiązanej z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Właśnie pod tym adresem - jak ujawniła w ostatnich dniach "Gazeta Wyborcza" - stanąć miały dwa wieżowce pod nazwą K-Towers, o których mowa na tzw. taśmach Kaczyńskiego.
Problem Srebrnej 16 polega na tym, że tam są otwarte roszczenia reprywatyzacyjne i dopóki te roszczenia reprywatyzacyjne nie będą zamknięte, to nie ma prawnej możliwości, żeby ktokolwiek na tym coś wybudował, dostać kredyt etc. - mówił przed komisją weryfikacyjną Robert Nowaczyk.
Powiedział także, że ws. Srebrnej 16 prowadzi kilka postępowań, ale takie postępowania prowadzą również m.in. uczestnik licznych spraw reprywatyzacyjnych mec. Jan Stachura i znany ze skupu roszczeń Marek M.
Nowaczyk mówił również, że Jakub R. prosił go, "aby spróbował skupić te roszczenia do Srebrnej 16, żeby można je włożyć do szuflady i wtedy spółka Srebrna 16 miałaby czystą sprawę".
Jak podkreślił, to Jakub R. chciał skupić roszczenia.
Pomóc, żeby on skupił - nie ja, czyli inaczej, żeby CBA skupiło - stwierdził Nowaczyk.
Według niego, propozycja ta miała paść w 2016 roku.
Na słowa świadka, że "Srebrna 16 działa z pokrzywdzeniem spadkobierców", zareagował przewodniczący komisji Patryk Jaki mówiąc, że spadkobiercami są Nowaczyk i Marek M., czemu świadek zaprzeczył. Tam jest dwanaście rodzin, a ja reprezentuję z panem Markiem M. jedną rodzinę - powiedział dodając, że dotyczy to mniej więcej jednej czwartej działki.
Jaki zapytał również Nowaczyka, dlaczego CBA aresztowało Jakuba R. - jeśli rzekomo prowadziło z nim interesy. Świadek odpowiedział, że "Jakub R. odmówił współpracy z nimi".
Nowaczyk był również pytany, czy ktoś poza kierownictwem ówczesnego Biura Gospodarki Nieruchomościami wiedział o nielegalnym procesie reprywatyzacji.
Jedyną rzeczą, o której mogę dzisiaj powiedzieć, to były moje rozmowy z Jakubem R., który jak odszedł urzędu, to zaczął współpracować z CBA. Zaczął się wtedy spotykać ze mną. Powiedział, żebym pomógł mu szukać haki m.in. na Hannę Gronkiewicz-Waltz. Powiedział, że bardzo mu to pomoże - relacjonował adwokat.
Według niego, Jakub R. w 2016 roku miał zapewniać, że jeśli Nowaczyk "odda 30 procent swoich dochodów z reprywatyzacji, to CBA będzie miało nad nim pieczę".
Na pytanie, czy to jest w ogóle prawdziwe, Jakub R. opowiadał mi, że w czasie swoich spotkań z przedstawicielami CBA w swoim mieszkaniu na ulicy Włodarzewskiej dochodziło do takich pijaństw, że niejaki Mariusz Kamiński był tak pijany, że chodził na czworaka i całował się z jego psem - zeznał Robert Nowaczyk.
Robert Kropiwnicki z PO dopytywał, komu Nowaczyk miałby "oddawać te 30 procent".
CBA przez Jakuba R. W tej sprawie miałem się spotkać z agentami CBA, odmówiłem tego, więc się nie spotkałem. Poprosiłem o jeden lub dwa dni do namysłu i potem powiedziałem, że nie zgadzam się na to - relacjonował Nowaczyk.
Na to, że nie chce pan mieć wspólnika na 30 procent? - dopytywał Kropiwnicki, a świadek odpowiedział: Tak, szczególnie służby specjalne.
Poseł PO zapytał również, czy "ktoś inny dostawał takie propozycje".
Wiem, że Jakub R., bo sam brał ode mnie telefony do kilku adwokatów i powiedział, że z nimi też będzie na ten temat rozmawiał - odparł Nowaczyk.
Czy uważa pan, że to, iż odmówił pan tej współpracy, mogło mieć wpływ na późniejsze pana aresztowanie i stawianie panu zarzutów? - brzmiało kolejne pytanie, na które Nowaczyk odpowiedział: Ciężko to oceniać, ale na pewno mi to nie pomogło.
Łukasz Kondratko, oddelegowany do komisji weryfikacyjnej przez PiS, zapytał natomiast o ostatnie spotkanie Roberta Nowaczyka z Jakubem R.
Ostatni raz z Jakubem R. rozmawiałem w 2016 roku, myślę, że jakieś 3-4 tygodnie przed zatrzymaniem. U mnie w kancelarii albo spotkaliśmy się na mieście - odparł adwokat.
Jak stwierdził, na tym właśnie spotkaniu R. powiedział, że "skończył współpracę z CBA".
A jakieś dowody przedstawił ku tym twierdzeniom czy to były tylko opowieści? (...) I świadek na podstawie tych opowieści, zasłyszanych od innej osoby, buduje te całe konstrukcje. (...) Pan tego nie widział. Pan tak tutaj kreuje rzeczywistość, opowiada historie wymierzone w ludzi, którzy walczą z dziką reprywatyzacją, jakby to była jakaś prawda objawiona - oświadczył Łukasz Kondratko.
W odpowiedzi Nowaczyk stwierdził, że niczego nie buduje, tylko zeznaje to, co wie.
Proszę też przesłuchać pana Jakuba R. - dodał.
Czyli wszystkie spotkania, jakie świadek odbywał z Jakubem R., dotyczyły nie reprywatyzacji czy tam państwa interesów, tylko dotyczyły kwestii CBA? - zapytał z kolei Patryk Jaki, na co Nowaczyk w odpowiedzi podkreślił, że "współpraca R. z CBA miała dotyczyć reprywatyzacji".
To jest moje zeznanie - nie stanowisko - pod przysięgą zagrożoną do lat ośmiu (kary więzienia) - zaznaczył również adwokat.
Zazdroszczę świadkowi odwagi - skomentował przewodniczący komisji i zaznaczył, że komisja ma podpisane w prokuraturze przez świadka protokoły zeznań, w których świadek mówi coś zupełnie innego. Mamy także innych świadków, takich jak Janusz P., którzy potwierdzają ten scenariusz, który mamy z prokuratury - dodał.
Chciałbym, aby świadek mówił nam przede wszystkim prawdę - stwierdził Jaki, na co Nowaczyk odparł: Ale ja mówię prawdę.
W toku przesłuchania przewodniczący komisji przytoczył fragment zeznania Nowaczyka z prokuratury. Jak podał, w zeznaniach tych mowa jest o wizycie w domu Nowaczyka jednego z ważnych urzędników Biura Gospodarki Nieruchomościami.
Jak cytował szef komisji, podczas jednego ze spotkań Nowaczyk miał wprost zapytać urzędnika, "dlaczego jedni tak dużo odszkodowań dostają od ratusza, a inni nie dostają, i co można zrobić, żeby być w tej grupie, którzy te odszkodowania dostają (...)".
On mi powiedział, że potrzebna jest współpraca finansowa (...) - cytował Jaki wyjaśnienia Nowaczyka.
Jak odczytywał, Nowaczyk miał twierdzić, że uzgodnił z urzędnikiem, że razem "z Januszem P. będziemy mu przekazywać pieniądze wtedy, jak będziemy dostawać odszkodowania (...), przed przyjściem urzędnika włożyłem pieniądze do jednej z marynarek lub kurtek wiszących w szafie".
Następnie Jaki zwrócił się do Nowaczyka z pytaniem: Czy świadek dobrze się bawi posądzając na lewo i prawo różne osoby, które nigdy w życiu nie reprywatyzowały żadnej nieruchomości, kiedy chwilę wcześniej zeznał, że sam płacił łapówki urzędnikom, wyjaśnił - prostuję - że sam wręczał łapówki urzędnikom na suto zakrapianych imprezach we własnym domu? Czy świadkowi jest z tym dobrze?
Jest mi z tym bardzo dobrze, przede wszystkim nie mam szafy z ubraniami, gdzie miałbym przekazywać łapówkę, to jest po pierwsze. A po drugie odmawiam odpowiedzi na to pytanie, bo to, co pan przeczytał w moich wyjaśnieniach, to jest moje konstytucyjne prawo do obrony i w tym prawie do obrony mógłbym powiedzieć, że przyszedł do mnie prezydent Bill Clinton i mu wręczyłem 10 mld euro. I proszę nie czytać wyjaśnień moich złożonych w postępowaniu karnym i nie kazać mi jako świadkowi do nich się ustosunkowywać - odpowiedział Nowaczyk.
Zaznaczył, że nie musi potwierdzać swoich wyjaśnień złożonych w prokuraturze.
Ale nigdy nie wręczałem łapówki panu Krzysztofowi R. - zastrzegł.
Dopytywany, dlaczego zeznał w prokuraturze, że płacił łapówki, adwokat odpowiedział: Chce pan, żebym powiedział, jaka jest moja linia obrony. Chce pan, żebym panu zdradził. Nie ma takiej możliwości, żebym panu zdradził moją linię obrony.
Jaki domagał się mimo wszystko, by Nowaczyk ustalił, czy wręczał łapówki, czy nie.
Tu, przed komisją? Przed sądem będę ustalał, a nie przed komisją - odparł świadek.
Następnie Nowaczyk oświadczył, że obecny europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski chciał kupić od niego mieszkanie w zreprywatyzowanej kamienicy przy ul. Mierosławskiego, "gdzie wcześniej dokonano eksmisji biednych lokatorów".
I ten pan Zdzisław Krasnodębski sprzedał specjalnie swój dom w Sochaczewie, żeby po atrakcyjnej cenie kupić mieszkanie ponad 100-metrowe w kamienicy przy ul. Mierosławskiego 9, która została zreprywatyzowana (...) w ten sposób, że miasto nie zbadało tam przesłanki posiadania - i rozumiem, że pan prof. Krasnodębski o tym wie. I gdzie w tej kamienicy zostali wyrzuceni lokatorzy - mówił adwokat.
A skąd pan profesor może o tym wiedzieć, czy świadek go o tym poinformował? - pytał Patryk Jaki, na co Robert Nowaczyk odpowiedział, że Krasnodębski dostał stosowną decyzję i w niej taka wiedza jest zawarta.
W odpowiedzi szef komisji apelował do świadka, by ten nie wprowadzał opinii publicznej w błąd.
Oczywiście, że w decyzjach (zwrotowych) od pana kolegi nie było żadnych informacji dotyczących badania posiadania, i oczywiście w żadnej decyzji nie ma informacji o tym, że mieszkańcy byli czyszczeni. Dlatego to, co świadek w tej chwili robi, jest obrzydliwym manipulowaniem - stwierdził Patryk Jaki.
Zwrócił się do Nowaczyka, by okazał decyzję, w której to "jego kolega, pan Jakub R." badał przesłankę posiadania. Świadek nie pamiętał, kto podpisał się pod decyzją zwrotową dla kamienicy przy ul. Mierosławskiego, co szef komisji skomentował słowami: Najpierw świadek oskarża, potem świadek mówi, że nie pamięta, i zmienia zdanie.
Zdzisław Krasnodębski, odnosząc się do tego wątku w zeznaniach Roberta Nowaczyka, zaprzeczył, by kupił od niego mieszkanie.
Nie, nie kupiłem, czy chciałem kupić mieszkanie od kogoś takiego jak p. Nowaczyk - odpowiedź brzmi: nie. Czy chciałem mieć kiedykolwiek jakikolwiek kontakt z osobami tego pokroju - odpowiedź brzmi: nie. To tyle w tym temacie - napisał Krasnodębski, odpowiadając stowarzyszeniu Miasto Jest Nasze na pytanie o to, czy kupił od Nowaczyka mieszkanie w zreprywatyzowanej kamienicy przy Mierosławskiego.
W swoich zeznaniach przed komisją weryfikacyjną Robert Nowaczyk wymienił jeszcze jedno publicznie znane nazwisko.
Wiem od Jakuba R., więc to jest moja tylko wiedza, że brat pana (Jacka) Sasina, pan Mariusz, skupował roszczenia odszkodowawcze, jak pan Sasin był wojewodą (mazowieckim) i stamtąd miał adresy i uzyskiwał odszkodowania - oświadczył adwokat.
Jacek Sasin, obecnie szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, zareagował na te twierdzenia we wpisie na Twitterze.
To jakaś piramidalna bzdura. Mój brat nigdy nie skupował żadnych roszczeń i nie był nigdy żadnym ich beneficjentem. Nie uzyskał też żadnego odszkodowania z tego tytułu - napisał.
Mec. Nowaczyk ma już trochę zarzutów prokuratorskich. Teraz dojdzie do nich jeszcze składanie fałszywych zeznań - podsumował polityk PiS.
To jaka piramidalna bzdura. Mj brat nigdy nie skupowa adnych roszcze i nie by nigdy adnym ich beneficjentem. Nie uzyska tez adnego odszkodowania z tego tytuu.Mec. Nowaczyk ma ju troch zarzutw prokuratorskich. Teraz dojdzie do nich jeszcze skadanie faszywych zezna https://t.co/IQZwCvYMx4
SasinJacek31 stycznia 2019
Jedno jest pewne: to był człowiek, który był w układzie z Jakubem R. i panowie świetnie się uwłaszczali na warszawskich nieruchomościach, dlatego dzisiaj tak łatwo oskarżają - tak o Robercie Nowaczyku mówił w rozmowie z dziennikarzami już po przesłuchaniu adwokata Patryk Jaki.
Dopytywany o zeznania Nowaczyka ws. Srebrnej 16 zaznaczył, że świadek nie miał żadnych dowodów, a w swoich zeznaniach powoływał się na opowieści Jakuba R., zatrzymanego przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Jaki podkreślił także, że w porównaniu z zeznaniami, jakie Robert Nowaczyk złożył w prokuraturze, "powstaje totalny kontrast".
W prokuraturze zeznawał, że musiał płacić, ale również chciał grubych łapówek za podejmowanie pozytywnych decyzji dotyczących nieruchomości w Warszawie, a dzisiaj raz mówi, że nie odpowiada, raz mówi, że nie pamięta, raz mówi, że "jednak nie" - więc odpowiedzmy sobie na pytanie, czy taki świadek może być wiarygodny - komentował.
Jak stwierdził, Nowaczyk jest "osobą, która opowiada różne rzeczy, zaprzeczając sama sobie".
Podkreślił przy tym, że Nowaczyk i R. przypomnieli sobie o oskarżeniach wobec ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego dopiero po tym, jak Kamiński "wsadził ich do aresztu".
Przez lata nic nie wiedzieli, nic nie mówili i nagle, jak ktoś ich łapie i wsadza do aresztu, to się oskarża tego policjanta, który ich wsadza do aresztu - mówił.
Zaznaczył, że w czasie przesłuchania opinia publiczna mogła zobaczyć, jak "Robert N. kłamie i manipuluje, jak kombinuje".
Najczęściej jaka dziś padała odpowiedź? "Nie odpowiem na pytanie", czyli świadek sobie swobodnie dobierał argumenty, które były dla niego wygodne - podsumował Patryk Jaki.