Ministerstwo Sportu i Turystyki nie zgadza się z zarzutami Najwyższej Izby Kontroli, która stwierdziła, że resort nie miał prawa wydać prawie 6 milionów złotych na koncert Madonny na Stadionie Narodowym. "Ministerstwo jest zdumione oryginalnym sposobem komunikowania wyników kontroli. Do tej chwili do resortu nie dotarł ostateczny dokument, o którym NIK poinformowała media" - czytamy w specjalnym oświadczeniu.

REKLAMA

Urzędnicy z resortu Joanny Muchy przekonują, że dofinansowanie koncertu Madonny na Narodowym nie było złamaniem procedur. Podkreślają, że rezerwa celowa na dofinansowanie zadań związanych z Euro 2012 nie była ograniczona czasowo i została stworzona z myślą o całym 2012 roku. "W przypadku braku zgody na finansowanie zarządzania obiektem po turnieju, resort finansów jeszcze w okresie planowania budżetu określiłby ramy czasowe dla tej rezerwy. Opis rezerwy nie determinował zakończenia wydatkowania tych środków do końca turnieju Euro 2012, ale pozwalał na ich wydatkowanie również po jego zakończeniu na inne zadania związane z zarządzaniem Stadionem Narodowym" - tłumaczą. Twierdzą też, że po zakończeniu mistrzostw nie było potrzeby wystąpienia do Ministerstwa Finansów o zmianę przeznaczenia rezerwy.

Decyzje o uruchamianiu środków z rezerwy celowej wraz z tytułem przeznaczenia wydawane były zawsze przez Ministra Finansów. Minister Sportu i Turystyki złożył wniosek o przyznanie rezerwy do organu, który jest właściwy, zarówno do przyznania rezerwy, jak i zmiany jej przeznaczenia, a Minister Finansów wniosek uwzględnił i przyznał środki na cel wskazany we wniosku ­- wyjaśniają. Szczegółowo wyliczają też, na jakie zadania już w założeniu została przeznaczona rezerwa celowa. Na liście siedmiu punktów są m.in. budowa stadionu i zagospodarowanie terenu wokół niego, ubezpieczenie areny, ale także "zadania powierzone spółce NCS w zakresie zarządzania Stadionem Narodowym". Wśród nich można znaleźć sprzątanie, obsługę medyczną, ale także "pozostałe imprezy".

Resort Joanny Muchy tłumaczy w specjalnym oświadczeniu, że jeśli plany wydawania pieniędzy z rezerwy sprawiałyby wrażenie niepełnych czy niezgodnych z przepisami, to Ministerstwo Finansów poprosiłoby o uzupełnienie ich jeszcze przed uruchomieniem tych środków. "W tym przypadku MF o takie wyjaśnienia nie występowało, a zatem uznało, że środki z rezerwy mogą być wydatkowane na zarządzanie obiektem i przeprowadzenie imprez testowych" - przekonuje resort sportu. Jednoznacznie i zdecydowanie odpiera więc zarzuty o jakiekolwiek błędy, ale jednocześnie przyznaje, że obecnie nie jest w stanie merytorycznie odnieść się do zarzutów NIK-u. "Ministerstwo jest zdumione oryginalnym sposobem komunikowania wyników kontroli zainteresowanemu podmiotowi. Od początku resortowi nie dano żadnych możliwości i szans na ustosunkowanie się do zarzutów zawartych we wstępnym wystąpieniu pokontrolnym, wcześniej informując o nich opinię publiczną. Do tej chwili nie dotarł do MSiT ostateczny dokument, o którym w dniu wczorajszym NIK poinformowała media" - czytamy w oświadczeniu.

(MN)