Resort finansów wytacza działa przeciwko nieuczciwym plantatorom tytoniu - ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna". Do tej pory ministerstwo kontrolowało proces przetwarzania i sprzedaży papierosów. Teraz chce również dokładnie monitorować uprawy. Wszystko po to, by wycisnąć jeszcze więcej pieniędzy z palaczy.
Jak dowiedział się "Dziennik Gazeta Prawna", resort złożył już formalny wniosek, aby na jednym z najbliższych posiedzeń Rada Ministrów zajęła się zmianami w ustawie o podatku akcyzowym. Zakładają one m.in. stworzenie rejestru plantatorów tytoniu, który prowadziłoby Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zdaniem Rostowskiego to uszczelniłoby obrót.
Dziś część towaru sprzedawana jest nielegalnie - pod postacią produktów kolekcjonerskich lub jako całe, niepocięte liście. Taki tytoń, zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami, nie jest objęty akcyzą, ponieważ rzekomo nie nadaje się do spożycia. Ale tylko w teorii. Dość łatwo można go przystosować do palenia, np. przepuszczając przez niszczarkę. I palacze coraz częściej to robią, bo mogą sporo zaoszczędzić.
Kilogram kolekcjonerskich liści tytoniu kosztuje 60-100 złotych. Można z niego wyprodukować nawet 1000 papierosów. A po doliczeniu kosztów bibułki i maszynki do skręcania wychodzi, że paczka kosztuje niecałe 2 złote. To aż pięć razy mniej niż najtańsze papierosy na rynku.
Szacuje się, że budżet z powodu handlu nielegalnym tytoniem traci już około 1 mld zł rocznie - mówi Grzegorz Wargocki, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego. Podkreśla, że tracą na tym również legalnie działający plantatorzy. Za kilogram towaru sprzedany koncernom dostają 8 zł, a ich koledzy, handlujący produktami kolekcjonerskimi - 20 złotych.
Zaniepokojeni są również dystrybutorzy legalnych papierosów - w ostatnich miesiącach jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać punkty sprzedaży kolekcjonerskiego tytoniu. Można go oczywiście kupić w internecie, a także w sklepach dawniej oferujących dopalacze. Zdarza się, że liście pojawiają się w wiejskich sklepach spożywczych.
Na razie nie wiadomo, kiedy proponowane przez Ministerstwo Finansów regulacje mogą wejść w życie.