"Oferty miejsc do zamieszkania proponowane przez miasto są nie do przyjęcia" - skarżą się mieszkańcy kamienicy przy ulicy Kurkowej w centrum Wrocławia, którą zniszczył wybuch gazu. Magistrat odpiera zarzuty. "Nie możemy wszystkim proponować takich samych warunków, bo nie każdy do tej pory rozliczał się z najmu w taki sam sposób" - broni się.
Spośród dziewięciu rodzin, które czekają na nowe mieszkania, tylko jedna przyjęła ofertę miasta. Nie czujemy, że ktoś się nami zaopiekował. Dostaliśmy mieszkanie o powierzchni 27 metrów na 4 osoby dorosłe - mówi jedna z lokatorek kamienicy przy ulicy Kurkowej we Wrocławiu. Mieszkanie, które mieliśmy było odremontowane, warunki były w miarę normalne. To, co zaproponowało nam miasto - 27 m2 dla rodziny z dwójką dzieci - to zbyt małe lokum jak dla nas - skarży się inna mieszkanka.
Magistrat tłumaczy zaś, że nie może traktować tych, którzy mieli zadłużenia tak samo jak płacących w terminie. Czyli nie możemy i jednym i drugim dać mieszkań w nowych budynkach - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM Julia Wach z magistratu.
Do wybuchu gazu doszło w nocy z wtorku na środę w mieszkaniu znajdującym się na drugim piętrze budynku. W eksplozji ranna została jedna osoba, zawalił się także strop i strych nad mieszkaniem. Przyczyną wybuchu było prawdopodobnie rozszczelnienie instalacji gazowej.
Z opinii inspektora nadzoru budowlanego wynika, że obiekt nie nadaje się do zamieszkania. Bez dachu nad głową zostało 21 osób.