Mieszkańcy Starej Ochoty w Warszawie nie zgadzają się ze zmianami, jakie chce wprowadzić Zarząd Dróg Miejskich w związku z rozszerzeniem strefy płatnego parkowania. Zmiany dotyczą sposobu parkowania ze skośnego na równolegle.

REKLAMA

Mieszkańcy ulicy Mochnackiego na Ochocie protestowali wczoraj przeciwko zmianom, jakie na ich ulicy oraz sąsiednich chce wprowadzić Zarząd Dróg Miejskich. ZDM planuje zlikwidować około 60 procent miejsc parkingowych na ulicy Mochnackiego oraz na innych ulicach Ochoty i całego miasta, zmieniając sposób parkowania ze skośnego na równoległe. Wszystko to odbywa się pod pretekstem rozszerzania strefy płatnego parkowania - poinformowali mieszkańcy.

Jak przekazali, podobna sytuacja miała miejsce na ulicy Słupeckiej, gdzie wywieziono lawetami około 10 samochodów i sparaliżowano ruch na jezdni. Nie tylko Ochota boryka się z problemem zmiany sposobu parkowania. Podobna sytuacja ma miejsce np. na Woli, gdzie również ZDM wytyczył równoległe miejsca parkingowe, zmieniając dotychczasowe ukośne.

Protestujący ochocianie chcieli przeszkodzić pracownikom w przemalowaniu pasów wytyczających miejsca parkingowe. Delegowani przez ZDM robotnicy nawet nie przyjechali na miejsce, jakby przeczuwając, że tym razem nie uda im się zmienić charakteru ulicy bez oporu mieszkańców. Ci zachowują jednak czujność. Wiemy, że miejscy "uszczęśliwiacze mieszkańców", czyli warszawscy urzędnicy, raczej nie ustąpią - przekazali mieszkańcy.

Protestujący narzekają na brak konsultacji z ZDM

Na znakach nie ma żadnej informacji o zmianie sposobu parkowania - tę informację udało się dopiero "wydusić" od urzędników. Cała akcja pachnie wielkim skandalem i zamachem na mienie mieszkańców - przekazał inicjator akcji Michał Rudowski.

Na zarzuty mieszkańców odpowiedział rzecznik ZDM Jakub Dybalski. Mochnackiego to wąziutka ulica na Starej Ochocie, na której na pełnowymiarowe miejsca skośne zwyczajnie nie ma miejsca. Do tej pory stojące w ten sposób auta często de facto wjeżdżały na chodnik. Nie było to ani bezpieczne, ani zgodne z przepisami. W dodatku parkowały poprzedzielane drzewami, dość gęsto rosnącymi po północnej i zachodniej stronie ulicy, więc wyznaczenie miejsc równoległych wzdłuż całej długości jezdni nie spowoduje, że możliwość parkowania znacząco się zmniejszy - tłumaczył.

Mieszkańcy nie przyjmują takiego uzasadnienia

Cel działań urzędników wydaje się jasny - pozbawić mieszkańców miejsc parkingowych, jednocześnie rozszerzając strefę płatnego parkowania i namawiając do wykupu abonamentu za 600 zł. Tyle że nawet ta wygórowana cena nie daje gwarancji znalezienia miejsca parkingowego w pobliżu miejsca zamieszkania, gdy miejsc do parkowania po prostu nie będzie! A zatem warszawiacy będą musieli w końcu zrezygnować z samochodów, bo po prostu nie będzie gdzie ich parkować - wyjaśnił Michał Rudowski.