"Jednostkowe przypadki zachowań niezgodnych z prawem zdarzają się w każdej organizacji" - tak Ministerstwo Finansów tłumaczy się z afery ujawnionej przez "Rzeczpospolitą". Chodzi o to, że bliski współpracownik szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia z czasów jego pracy w Ministerstwie Finansów od stycznia siedzi w areszcie pod zarzutem kierowania grupą wyłudzającą VAT.
Resort tłumaczy, że w momencie zatrzymania przez służby Arkadiusz B. nie sprawował stanowisk kierowniczych w resorcie finansów, ani nawet nie był w nim zatrudniony.
Takie tłumaczenie nie zamyka jednak sprawy, bo Arkadiusz B. to były szef Krajowej Szkoły Skarbowości - kuźni kadr Krajowej Administracji Skarbowej, którą wymyślił i powołał do życia Marian Banaś. Ten sam Arkadiusz B. według śledczych kierował też grupą, która na handlu biżuterią i drewnem wyłudziła 5 milionów złotych.
Resort finansw: zachowania niezgodne z prawem si zdarzaj, nikt nie wiedzia, dziaamy sprawnie, standardy zostay zachowane. pic.twitter.com/ezuNRs3yj5
TomaszSkoryOctober 25, 2019
Ministerstwo Finansów w oświadczeniu przekonuje, że w skarbówce pracuje 60 tysięcy osób i w związku z tym mogą zdarzać się czarne owce. Dlatego utworzono tam Biuro Inspekcji Wewnętrznej, czyli wewnętrzną policję.
Jak podaje "Rzeczpospolita", Zachodniopomorski Wydział Prokuratury Krajowej w Szczecinie oraz CBŚP od dwóch lat prowadzą "wielkie śledztwo w sprawie wyłudzeń VAT dokonanych przez grupę przestępczą kierowaną przez wysokich rangą, byłych już urzędników resortu finansów". Zarzuty w śledztwie usłyszało 15 osób. Dwie z nich - jak donosi "Rzeczpospolita" - to podwładni Mariana Banasia z czasów jego pracy w resorcie finansów. Kolejna to - jak czytamy - "szef jednego z największych w kraju urzędów skarbowych".
Według prokuratury, procederem kierowali Arkadiusz B. i Krzysztof B., którzy w areszcie przebywają odpowiednio od stycznia tego roku i września ubiegłego roku. "Rz" zaznacza, że z postawionych mężczyznom zarzutów wynika, że "wyłudzeń VAT mieli dopuszczać się przez mniej więcej trzy lata (od listopada 2015 r. do sierpnia 2018 r.), czyli w czasie, kiedy pracowali w Ministerstwie Finansów i oficjalnie ścigali nieuczciwych podatników".
Obaj piastowali wtedy wysokie funkcje kierownicze: Arkadiusz B. był dyrektorem Krajowej Szkoły Skarbowości, czyli powołanej przez Mariana Banasia instytucji szkolącej kadry Krajowej Administracji Skarbowej, zaś Krzysztof B. był wicedyrektorem Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier.
W związku z tą sprawą do aresztu trafił również inny do niedawna wysoki urzędnik - Andrzej S., naczelnik warszawskiego urzędu skarbowego, podejrzany o udział w gangu VAT.
Marian Banaś trafił na medialne czołówki w drugiej połowie września po reportażu dziennikarza "Superwizjera" TVN Bertolda Kittela, który m.in. przyjrzał się oświadczeniom majątkowym obecnego szefa NIK.
Do oświadczenia Banaś - o którym, według materiału "Superwizjera", mówi się, że ma w Prawie i Sprawiedliwości przydomek "Pancerny Marian" - wpisał m.in. położoną na krakowskim Podgórzu kamienicę o powierzchni 400 metrów kwadratowych.
W kamienicy - jak ujawniono w reportażu - mieści się niewielki pensjonat, oferujący gościom pokoje na godziny.
Szef NIK po emisji materiału poszedł na bezpłatny urlop.
W środę 16 października CBA poinformowało, że zakończyło kontrolę oświadczeń majątkowych Mariana Banasia. Postępowanie obejmowało oświadczenia majątkowe złożone w latach 2015-2019. Trwało od 16 kwietnia. Według ustaleń dziennikarzy RMF FM, kontrola wykazała przynajmniej dwie nieprawidłowości związane z kwestiami skarbowymi. Chodzi o niejasny sposób rozliczania podatków przez obecnego szefa NIK.
Jak czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie CBA, "obecnie prowadzone są czynności pokontrolne określone w art. 45 ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, w ramach których m. in. kontrolowany może złożyć zastrzeżenia do protokołu kontroli". "Do chwili zakończenia czynności CBA nie informuje o wynikach postępowania" - dodano.
Jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, w oświadczeniu rzecznika CBA Temistoklesa Brodowskiego najistotniejsze jest zdanie: "Pan Marian Banaś ma 7 dni na wniesienie uwag do zastrzeżeń Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które nie zostały wyjaśnione podczas trwania kontroli". Wynika z niego, że takie niewyjaśnione przez szefa NIK zastrzeżenia wciąż istnieją. Mimo że kontrola trwała pół roku, a wszczęto ją w wyniku wcześniejszej analizy oświadczeń majątkowych Banasia.
Banaś dzień po oświadczeniu CBA zakończył urlop i wrócił do pracy w NIK.