Według danych przekazanych przez kuratorów oświaty od dyrektorów, tych szkół, w których przeprowadzono referenda strajkowe wynosi 58,7 proc. – informuje Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Jak dodano, "według Państwowej Inspekcji Pracy, do której dyrektorzy szkół ustawowo zobowiązani są zgłaszać strajki zbiorowe, dane te wynoszą 42,76 proc.".
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował, że w strajku zamierza uczestniczyć 79,5 proc. szkół i przedszkoli w Polsce. Zgodnie z zapowiedziami związku bezterminowy strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia. Na poniedziałek 1 kwietnia w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" zaplanowano kolejną turę rozmów strony rządowej ze związkami zawodowymi na temat sytuacji w oświacie. Spotkanie ma się rozpocząć o godz. 9.
W ubiegłym tygodniu w poniedziałek, gdy ZNP podawało pierwsze informacje na temat referendum, prezes związku poinformował, że dotychczas za strajkiem w szkołach, które weszły w spór zbiorowy, opowiedziało się od 85 proc. do 90 proc. pracowników. Powiedział, że do sporu zbiorowego weszło ponad 85 proc. placówek edukacyjnych.
Ministerstwo Edukacji Narodowej podało zaś w poniedziałek, powołując się na dane z kuratoriów oświaty, że w około 71 proc. publicznych przedszkoli, w 52 proc. szkół podstawowych, gimnazjów oraz szkół ponadgimnazjalnych i ponadpodstawowych nie przeprowadzono referendów strajkowych. Biorąc pod uwagę jedynie szkoły ponadgimnazjalne i ponadpodstawowe, odsetek ten miał wynosić 62 proc.
Według prezesa ZNP różnica w danych brała się m.in. z różnych terminów zbierania danych o skali protestu oraz z innego sposobu liczenia szkół i placówek przez resort i związkowców. Jak mówił, dla ZNP zespół szkół to jedna placówka, choć formalnie tworzy go kilka szkół, a według MEN to różne szkoły, liczone osobno.
W ramach negocjacji płacowych, które odbywały się w styczniu minister edukacji narodowej Anna Zalewska zaproponowała nauczycielom przyspieszenie trzeciej z zapowiedzianych pięcioprocentowych podwyżek. Chodzi o trzy podwyżki wynagrodzeń nauczycieli po 5 proc. ogłoszone w 2017 r. przez ówczesną premier Beatę Szydło.
Pierwszą podwyżkę nauczycielom przyznano od kwietnia 2018 r., drugą - od stycznia 2019 r. Trzecią mają otrzymać - zgodnie z projektem nowelizacji ustawy Karta nauczyciela, który trafił na początku marca do konsultacji - we wrześniu 2019 r. (pierwotnie miała być w styczniu 2020 r.). Podczas negocjacji szefowa MEN zapowiedziała też przyznanie dodatku "na start" nauczycielom stażystom, a dodatku za wyróżniającą się pracę nie tylko nauczycielom dyplomowanym, ale także kontraktowymi i mianowanym.
Wszystkie trzy największe związki zawodowe działające w oświacie: Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP), Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych domagają się podwyżek wyższych niż proponuje rząd.
We wtorek na konferencji premier Mateusz Morawiecki pytany o postulaty związkowców i zapowiedziany strajk podkreślił, że rząd wychodził wielokrotnie naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli. Jednocześnie zaznaczył, że budżet nie jest z gumy, kolejne wydatki będą możliwe po kolejnych sukcesach gospodarczych. Zaapelował, aby protest nie toczył się w czasie egzaminów.
Termin zapowiedzianego protestu zbiega się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja powinny rozpocząć się matury.