„Rok nie wystarczy, by naprawić sytuację w szkolnictwie zawodowym” - mówią pracodawcy o zainaugurowanym dziś przez MEN programie „Rok Szkoły Zawodowców”. Ministerstwo odbija piłeczkę i twierdzi, że program to tylko początek działań w tym kierunku.
Na problem niskiego poziomu polskich szkół zawodowych i techników zwracają uwagę pracodawcy, którzy zatrudniają absolwentów takich placówek. Według nich młodym ludziom brakuje podstawowych umiejętności praktycznych, które są konieczne, by zacząć pracę w wyuczonym zawodzie. Powodem jest między innymi bardzo słabo rozwinięta współpraca między szkołami a przedsiębiorcami - podkreśla Lech Antkowiak, dyrektor stołecznego urzędu pracy. Dobrego fachowca trzeba kształcić w miejscu jego przyszłej pracy - dodaje.
Ministerstwo Edukacji Narodowej pod hasłem "Rok Szkoły Zawodowców" ogłosiło dziś pakiet rozwiązań, który ma poprawić sytuację w polskich zawodówkach i technikach. Wśród planów MEN jest między innymi zwiększenie nacisku na współpracę szkół z pracodawcami, dostosowanie kształcenia do rynku pracy, zwiększenie liczby doradców zawodowych czy więcej praktycznych zajęć dla uczniów.
Jak jednak stwierdził w rozmowie z RMF FM Mirosław Ślachciak, prezes Związku Pracodawców Pomorza i Kujaw, powinniśmy raczej mówić o dekadzie, a nie o roku szkolnictwa zawodowego. Skoro przez 25 lat rozmontowywaliśmy to szkolnictwo zawodowe, to w tej chwili nie da się tego naprawić w ciągu jednego roku - dodaje.
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska odbija piłeczkę. Ja nie mam żadnych złudzeń, że to zrobimy w ciągu roku - przyznaje. Zaznacza, że ministerialny program to dopiero początek działań na rzecz poprawy jakości szkolnictwa zawodowego.
MEN na realizację programu ma 120 milionów złotych - to niedużo, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę bardzo ambitne plany ministerstwa. Warto też pamiętać, że za rok znów pójdziemy do urn, więc obietnice mogą okazać się tylko kiełbasą wyborczą.
(mpw)