"Bycie żoną, matką, troska o edukację dzieci... Wszystkie prace związanie z prowadzeniem domu, które ja nazywam menedżerowaniem domem, to praca na 24 godziny. Matkom powinno się budować pomniki" - przyznaje Anna Komorowska w Dniu Matki w rozmowie z Agnieszką Burzyńską z RMF FM. Prezydentowa opowiada o swoich dzieciach i sentymencie, z jakim ogląda dziś ich pierwsze laurki. "Jestem dumna ze swoich dzieci. Choć wolę to nazywać satysfakcją" - dodaje. "Czasem w życiu matki są też momenty, kiedy mamy ochotę powiedzieć: dość. Ja zamykałam się u siebie w pokoju, mówiłam: teraz proszę o czas dla mnie, i proszę mi nie przeszkadzać, matka też człowiek" - mówi Anna Komorowska w RMF FM.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Komorowska

Agnieszka Burzyńska: Najpiękniejsze chwile w życiu Anny Komorowskiej w roli mamy?

Anna Komorowska, Pierwsza Dama RP: Takich chwil było bardzo dużo. Proszę liczbę tych chwil przemnożyć przez wiek moich dzieci i liczbę razy pięć.

A coś utkwiło w pamięci?

Matczyne wzruszenia - to jest patrzenie, jak moje dzieci są rodzicami

Masa różnych miłych zdarzeń. Poczynając od porodu, po pierwsze laurki, po jakieś wzruszenia szkolne, wakacyjne, potem już ich etapy dorosłego życia. A też bardzo dużo takich matczynych wzruszeń - to jest patrzenie, jak moje dzieci są rodzicami.

Łatwiejsza jest praca zawodowa czy praca w domu?

Ja bym nie potrafiła tutaj tego tak rozróżnić. Trudne jest łącznie jednego i drugiego, aczkolwiek możliwe.

A uroniła pani kiedyś łzę wzruszenia obserwując swoje dzieci?

Oj, niejedną.

Kiedy?

No właśnie patrząc, jak moje dzieci zajmują się swoimi dziećmi, jak się obserwuje, że trud rodzicielski, te milion razy powtarzane zdania po jakimś czasie procentują... Wydawałoby się, że to jest rzucanie grochem o ścianę, a jednak to wraca i okazuje się, że to nie zginęło, że to jest i to jest bardzo przyjemne.

A które zdania były powtarzane milion razy, żeby poskutkowały?

Różne. Albo właśnie tak należy robić, albo tego nie rób, albo zobacz, na to trzeba tak spojrzeć. Potem jest przyjemnie, jak one niektóre te rzeczy przejmują. Z niektórymi polemizują i robią zupełnie co innego.

I się nie stosują?

No trudno, każdy jest inny.

Czyli najważniejsze chwile to patrzenie na swoje dzieci, jak one są już dorosłe...

Jak one funkcjonują w świecie.

Często mam satysfakcję rodzicielską. Trud rodzicielski powinien być doceniony

Jest pani dumna z siebie jako mama?

Mam satysfakcję. Nie chciałabym się też jakoś chwalić, bo ciągle mam w tyle głowy tą mityczną Niobe, która chwaliła się swoimi dziećmi za bardzo, była z nich dumna i to się marnie skończyło, ale bardzo często mam satysfakcję rodzicielską.

No ale matka jest dumna ze swoich dzieci.

No jestem, ale to co innego być dumnym, co innego się przechwalać. Mam dużą satysfakcję.

Bo ja na przykład wczoraj zobaczyłam, że moja 9-letnia córka napisała bajkę dziesięciostronicową!

A też, z każdego utworu literackiego, tak jak mówiłam, z każdej laurki, z każdego przedstawienia wystawionego przez dzieci. To są rzeczywiście przyjemne chwile.

Matki, które pozostają w domu, często mają poczucie, że nie są doceniane, że pracują na kilkunastu etatach - od kucharki, przez sprzątaczkę, do takiego kaowca. A nikt tego nie docenia. Miała pani kiedyś takie poczucie?

Ja nie miałam tego poczucia, ale wiem, że ono się zdarza. Te wszystkie czynności związane z prowadzeniem domu nazywam menedżerowaniem domem i jeszcze nawet więcej. Dlatego, że to jest praca na 24 godziny. To jest praca różnorodna, bo to oprócz zajmowania się dziećmi, wychowaniem - a to jest bardzo trudna sprawa - takim dawaniem im ciepła, bycie w domu, też i bycie żoną, gotowanie, sprzątanie, zakupy, troska o życie kulturalne, troska o edukację, jeszcze przyjmowanie gości, bycie panią domu... To przecież jest huk roboty i gdzież tutaj mieć kompleksy, że się nic nie robi. Jak tu mieć powód do tego, żeby być niedocenianym?

Nie jest właśnie problemem to, że te kobiety nic nie robią, bo to jest najcięższa praca. Najcięższa praca pod słońcem. Pomniki im się powinno zbudować.

Ależ oczywiście. Trud rodzicielski powinien być doceniony, co zresztą ma miejsce w kancelarii prezydenckiej. Już w tym roku po raz drugi będą odznaczane osoby za ich trud rodzicielski.

Czyli właściwie przyznaje mi pani trochę racji, że jednak praca w domu jest trudniejsza? Bo według mnie jest trudniejsza praca w domu niż zawodowa.

Też myślę sobie... Proszę mi powiedzieć, a praca lekarza na dyżurze przy ciężkich przypadkach to jest łatwa? Ja nie potrafię tak powiedzieć, będę broniła swojego zdania.

No dobrze. Cyklicznie ogłaszacie konkurs "Dobry klimat dla rodziny". A jaki to jest ten dobry klimat dla rodziny?

To jest taki klimat, który potrafią stworzyć samorządy lokalne, klimat, w którym rodziny tam mieszkające na danym terenie czują, że w ich otoczeniu coś się dzieje dobrego dla rodzin, że rodziny są dostrzegane, że znajdują jakieś inicjatywy, które tym rodzinom pomagają. Nie mówię tylko w sensie socjalnym, ale że są jakieś inicjatywy, jakieś rozwiązanie, które rodziny wspierają.

A co trzeba w ogóle zrobić pilnie, żeby poprawić to w skali kraju? Co jest najbardziej potrzebne młodym rodzicom, młodym matkom?

Przede wszystkim wydaje się, że jakieś ujednolicenie systemu pomocy z jednej strony, a z drugiej strony elastyczność i też dostrzeżenie trudu rodzicielskiego. Nie tylko jak dzisiaj życzliwość do dzieci, ale też zobaczenie w tych dzieciach, które są na razie małe, że to są przyszli obywatele i z ekonomicznego punktu widzenia, to one będą pracować na emerytury swoich rodziców i one też będą budować dobro kraju. Tam, gdzie dużo dzieci się rodzi, ludzie mają poczucie bezpieczeństwa, ludzie są szczęśliwi.


Zamykałam u siebie w pokoju, mówiłam: teraz proszę czas dla mnie, i proszę mi nie przeszkadzać, matka też człowiek i ja muszę odpocząć

Jeszcze powrócę do tego menedżerowania domem. Jako taki menedżer, na 24 godziny. Nie miała pani takich momentów, żeby powiedzieć: dość, wychodzę, zostawiam was, radźcie sobie sami?

Z wychodzeniem nie. Ja się zamykałam u siebie w pokoju, mówiłam: teraz proszę czas dla mnie, i proszę mi nie przeszkadzać, matka też człowiek i ja muszę odpocząć.

Długo trwał ten czas?

Nie. To zależy, nawet i pół godziny by wystarczyło, żeby w ciszy, czy przy jakiejś muzyce nabrać dystansu.

I zrelaksować się. A jak wygląda relaks?

Różnie. Słuchałam muzyki albo coś sobie czytałam. W każdym razie żeby w polu widzenia nie było nikogo.

Wymarzony prezent na Dzień Matki?

No myślę, że przede wszystkim kontakt z dziećmi: albo telefon, albo obecność. Bo to różnie się może zdarzyć.

Zawsze są?

Tak, tak, tak.

W każdy Dzień Matki? Nikt nie nawalił, żadne?

W każdy. Tak, tak, to nigdy nie jest zapominane.

A jakieś materialne, nie?

Nie, niekoniecznie. Czasami jakiś kwiatek. Jak dzieci były małe to były laurki, które z sentymentem czasami oglądam. Teraz już oglądamy je wspólnie i jest to źródłem ogólnej radości, jak się widzi te sprzed dwudziestu paru lat rysunki.

Bo to są rzeczy niesamowite.

Tak, to jest bardzo przejmujące.

Ja też mam dużą już kolekcję.

No właśnie tak, warto to gromadzić. Warto to gromadzić.

Pani prezydentowo, zbliża się Dzień Dziecka, więc odwróćmy rolę.

Tak.

Prezenty dla dzieci?

Bardzo symbolicznie. To raczej czasem jakieś lody były. Jakieś owoce, jakieś ciasto. W ten sposób. Albo gdzieś wspólny wypad do kina, jakaś atrakcja czy spacer jakiś ekstra nadzwyczajny.

Czyli raczej spędzanie czasu.

Tak, raczej czas, uwaga niż jakieś przedmioty materialne, prezenty.

W kancelarii też przygotowano na ten rok taki dzień dla wszystkich dzieci, nie tylko dla państwa już dorosłych dzieci i wnuków.

Tak. Już po raz kolejny zapraszamy przed Pałac Prezydencki dzieci z rodzicami i będzie przygotowane mnóstwo atrakcji. W tym roku będą zabawy, nazwijmy to radosny patriotyzm wokół pytania "kto ty jesteś".

No właśnie, jak chcecie tym dzieciakom patriotyzm tłumaczyć?

W bardzo różny sposób. Proszę przyjść i zobaczyć.

A tak chociażby trochę rąbka tajemnicy?

Będą różne rozmowy, będę różne pokazy, będą przeróżne atrakcje.

Lekcje patriotyzmu... a lody będą też?

Będą. Rok rocznie też są lody. I będzie i ciekawie i smacznie.

Czyli nie tylko na poważnie?

Nie, nie tylko na poważnie. To w ogóle nie będzie na poważnie. To będzie radośnie i wesoło. Bardzo proszę, żeby nie mówić, że patriotyzm to znaczy super serio.

No właśnie o tym chcę porozmawiać. Że patriotyzm nie zawsze musi być serio.

Nie, to będzie..

Jaki to może być patriotyzm?

Radośnie, kolorowo, wesoło, z uśmiechem. Tam gdzie trzeba, jest czas na refleksję i zadumę. No to niech będzie refleksja i zaduma, ale też niech to będzie pełne we wszystkich barwach i z wielkimi uśmiechami na twarzach dzieciaków.

Widziałam, zerknęłam w tę książkę: "Sprzątam, to znaczy że jestem patriotą"

No tak. No to już nie traktujmy tego, że to jest patriotyzm, tylko patriotyzm w czasach trudnych.

Bo nam się kojarzy z flagą, z przemówieniami i z celebrą.

Tak, można właśnie mówić. Można. Dorośli - chociażby płacenie podatków. I też dzieci nie śmiecą, nie ściągają. To jest też takie budowanie postaw obywateli. Nikt nie chciałby chodzić po moście zbudowanym przez inżyniera, który na najważniejszych egzaminach ściągał i niewiele potrafi. A to trzeba wdrażać od samego początku.

Życzenia dla dzieci od Prezydentowej. No i takie życzenia, które pani by chciała usłyszeć na Dzień Mamy.

Życzenia to właściwie bardzo podobne bym powiedziała. Żebyśmy spotykali wokół siebie życzliwych, uśmiechniętych ludzi. To nie znaczy, że ludzi bez problemów, i żebyśmy nie my mieli problemy, ale mieli w sobie siłę albo znaleźli wokół siebie kogoś, kto nam w tych problemach pomoże. Żebyśmy nie byli osamotnieni.