"Komuś nie podoba się dziś polski rząd, to stawiamy go pod pręgierzem. Jutro to może być włoski lub portugalski rząd - to im zabierzemy fundusze" - zauważa premier Morawiecki w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

REKLAMA

Prowadzący wywiad Gerhard Gnauck pytał Mateusza Morawieckiego w imię jakiej wartości Polska i Węgry są gotowe narazić się innym państwom UE i zaryzykować utratę funduszy. Mógłbym odwrócić to pytanie i zapytać - w imię jakich wartości Komisja oraz Parlament Europejski w swym zachowaniu mogą doprowadzić do sytuacji obejścia zasad określonych w traktatach? To trochę tak, jakby niemieckie ustawy były stawiane nad niemiecką konstytucją - odpowiedział polski premier.

Mechanizm, który ma gwarantować przestrzeganie praworządności jest więc sam zasadniczym naruszeniem tejże praworządności

W kwestii obaw związanych z tzw. mechanizmem warunkowości szef polskiego rządu zauważył: "Nasza główna obawa jest taka, że ten mechanizm może być wykorzystany w sposób bardzo arbitralny i politycznie motywowany". Komuś nie podoba się dziś polski rząd, to stawiamy go pod pręgierzem. Jutro to może być włoski lub portugalski rząd - to im zabierzemy fundusze. To paradoksalne, bo to mechanizm omijający traktaty. Mechanizm, który ma gwarantować przestrzeganie praworządności jest więc sam zasadniczym naruszeniem tejże praworządności - uzasadnił szef polskiego rządu.

Z wielu względów proponowany proces jest bardzo niebezpieczny. Warto spojrzeć na tę propozycję odwołując się do opinii Służb Prawnych Unii oraz Europejskiego Trybunału Obrachunkowego: mechanizm warunkowości stwarza niebezpieczeństwo braku pewności prawa. Mądre prawo to takie, które jest uniwersalne, a nie partykularne. Obecny mechanizm warunkowości jest właśnie takim partykularyzmem. Takie rozwiązania mogą być później nadużywane. Jeśli umieścimy w prawie takie arbitralne, polityczne rozwiązanie, ktoś go wcześniej lub później użyje z fatalnymi dla Unii konsekwencjami - mówił premier Mateusz Morawiecki.

"Czujemy się odpowiedzialni za przyszłość Unii Europejskiej "

Zjednoczenie Europy nastąpiło w 2004 roku i przyniosło wielu krajom wielkie korzyści ekonomiczne. W Polsce często się mówi o "skoku cywilizacyjnym" w tych latach. A potem coś poszło nie tak. Co? I kiedy? - pytał dziennikarz.

Nie oceniamy tego w ten sposób - odpowiadał premier. Uważam, że to była sytuacja win-win. W Polsce wszyscy widzimy, jak duży postęp dokonał się przez 15 lat członkostwa Polski w UE. Również Europa Zachodnia ogromnie skorzystała na rozszerzeniu Unii na Europę Środkową. Właśnie dlatego tym bardziej czujemy się odpowiedzialni za przyszłość Unii Europejskiej - mówił Mateusz Morawiecki.

Dziennikarz pytał premiera, czy zgadza się z opinią, że "Zachód jako taki już nie jest świecącym przykładem, wzorem jak w 1989 roku. Jest pogrążony w kryzysach"?

Unia przypomina "małżeństwo w kryzysie". Unia po kryzysie finansowym, Unia narastających nierówności, Unia po Brexicie chętnie odreagowuje swoje porażki na Polsce i Węgrzech. Najwyższy czas na rachunek sumienia: Co poszło nie tak? Czy część winy nie leży także po drugiej stronie? Czy waluta euro nie prowadzi do coraz głębszych rozdźwięków? Czy aby na pewno dobrze ona służy np. Włochom, które są w stagnacji od ponad 20 lat? - stwierdził Morawiecki.

"W Polsce dobrze wiemy, czym jest porządek narzucany z jakiejś centrali"

Dziennikarz przypomniał, że Morawiecki jako szef dużego banku w Polsce widział zrastanie się Europy od wewnątrz. Jakie w jego przypadku były pierwsze momenty sceptycyzmu wobec Unii Europejskiej?

Wspólny rynek to ogromna wartość. Na pewno dla Niemiec. Na pewno dla Polski. I to jest główne osiągnięcie zjednoczonej Europy - podkreślał Morawiecki. Na tym wspólnym rynku jest jeszcze wiele do zrobienia. W Polsce dobrze wiemy, czym jest porządek narzucany z jakiejś centrali. Jak działał system bloku sowieckiego? Brak jasnych reguł. Decyzje w dalekim Komitecie Centralnym, podległość państw wobec centrali, eksploatacja gospodarcza, faktyczny neokolonializm, nominalna demokracja, w której naród nie mógł żyć w zgodzie ze swoimi wartościami. To oczywiście memento ze słusznie minionych czasów. Warto się na nich uczyć - dodał.

Pytany kim, oprócz Węgier, są jego "sprzymierzeńcy w obecnej batalii, ", polski premier odpowiada: "Batalię prowadzimy z pandemią". Z kolei temat warunkowości to trudna dyskusja. Tym trudniejsza i tym ważniejsza, że decyzja, jaka dziś zapadnie, będzie miała wpływ na to, w jakim kierunku potoczy się dalej historia UE. Będziemy bronić Europy Ojczyzn - zadeklarował.

"Nie możemy pozwolić, żeby wraz z dobrymi rozwiązaniami przemykały się złe"

Dziennikarz zauważa, że wielu ministrów polskiego rządu mówiło o "wojnie kulturowej", która dzieli Europę. Czy obawy wielu Polaków związane z UE dotyczą właśnie tego obszaru: tematów migracji i bezpieczeństwa wewnętrznego, definicji rodziny, laicyzmu?

Wojna kulturowa to bardzo mocne określenie, ale z pewnością mamy dziś do czynienia z wyraźnymi różnicami na tle kwestii, które pan wymienił - mówi premier. Uważam, że autentyczne poszanowanie różnorodności powinno obejmować także akceptację specyfiki każdej kultury w państwach członkowskich. To fundamenty UE. Polacy na wiele spraw patrzą inaczej niż Niemcy czy Francuzi, ale przecież tak samo Niemcy różnią się od np. Hiszpanów czy Belgów. Na pewno jako rząd reprezentujący Polaków szukamy mocnych gwarancji, że odrębność Polski zostanie uszanowana - stwierdził.

Premier podkreśla też, że "dzisiaj walczymy o to, by żaden kraj nie stracił dzisiaj ani w przyszłości środków z powodu arbitralnego, nieprzejrzystego mechanizmu". To kwestia podstawowego zaufania, które jest oparte na prawie europejskim. Fundusz odbudowy po Covid jest dobry. Nie możemy pozwolić, żeby wraz z dobrymi rozwiązaniami przemykały się złe, potencjalnie głęboko destruktywne dla całej Unii".

Czy jest jeszcze pole do kompromisu? - dopytywał Gnauck.

Każde euro ma być wydawane uczciwie. Zresztą, na marginesie warto wspomnieć, że z każdego euro wraca do Niemiec, do Europy Zachodniej, 75 eurocentów, do Siemensa, Hochtiefa i setek innych firm, które realizują kontrakty - mówił Morawiecki. Nie możemy pozwolić na korupcję czy na defraudacje funduszy unijnych. Walka z korupcją to zresztą znak firmowy mojego rządu i na tym polu odnieśliśmy ogromne sukcesy - dodał.

Czy według szefa polskiego rządu zamknięcie postępowania wg art. 7 - który wymaga jednomyślności i dlatego nie zadziałał - byłby dobrą ofertą kompromisu? Tak - warto poważnie traktować własne zasady - odpowiadał Mateusz Morawiecki. Może najpierw byśmy sprawdzili, czy art. 7 zadziała czy nie zadziała - dodał

Na koniec padło pytanie, czy Morawiecki cieszy się z wyboru Joe Bidena na prezydenta USA. To jest trwały sojusz i jestem przekonany, że współpraca z prezydentem Bidenem będzie się układała równie dobrze - zapewnił premier.