Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego otrzymał we wtorek informację od przedstawiciela Komisji Europejskiej o ponownym rozpoczęciu rozmów na temat programu REACT-EU - przekazał marszałek regionu Witold Kozłowski. Przypomnijmy, że unijne fundusze dla województwa były zagrożone po tym, jak sejmik nie chciał odrzucić tzw. uchwały anty-LGBT.
3 września zastępca dyrektora generalnego Departamentu Polityki Regionalnej KE Normunds Popens poinformował o wstrzymaniu prac nad programem REACT-EU, który zakładał wsparcie przedsiębiorców i sektora ochrony zdrowia w związku z pandemią.
Przyczyną takich decyzji miała być przyjęta w 2019 roku przez małopolski sejmik deklaracja "w sprawie sprzeciwu wobec wprowadzenia ideologii LGBT do wspólnot samorządowych", która zdaniem KE naruszała prawa mniejszości seksualnych. 27 września sejmik woj. małopolskiego uchylił swoją deklarację anty-LGBT.
Marszałek Witold Kozłowski poinformował we wtorek, że urząd otrzymał informację od przedstawiciela KE Normundsa Popensa o powrocie do rozmów na temat uzgodnień dotyczących modyfikacji Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020 w zakresie REACT-EU.
Ponownie zasiadamy do stołu, by rozmawiać z Komisją Europejską na temat środków dla Małopolski. To bardzo dobry prognostyk. Cieszę się, że (...) już niebawem nasz region otrzyma kolejne wsparcie w ramach programu REACT-EU - podkreślił Kozłowski.
W ramach programu REACT-EU Małopolska spodziewa się ponad 30 mln euro oraz blisko 2,5 mld euro w nowej perspektywie finansowej 2021-2027.
Tzw. deklaracja anty-LGBT została podjęta przez sejmik województwa małopolskiego w kwietniu 2019 roku. Głosowało za nią 22 radnych. W sierpniu 2020 roku utrzymali ją - choć już wtedy było wiadomo, że na szali są unijne pieniądze.
W uchwale napisano, że "sejmik województwa małopolskiego wyraża zdecydowany sprzeciw wobec pojawiających się w sferze publicznej działań zorientowanych na promowanie ideologii ruchów LGBT, której cele naruszają podstawowe prawa i wolności zagwarantowane w aktach prawa międzynarodowego, kwestionują wartości chronione w polskiej konstytucji, a także ingerują w porządek społeczny".
Radni zadeklarowali w dokumencie "wsparcie dla rodziny opartej na tradycyjnych wartościach oraz obronę systemu oświaty przed propagandą LGBT zagrażającą prawidłowemu rozwojowi młodego pokolenia".
Pomysłodawcy uchwały wielokrotnie mówili o "ideologii LGBT", by w ten sposób odpierać oskarżenia o homofobię, sugerując, że chodzi o walkę z teoriami, a nie z ludźmi.
Komisja Europejska zagroziła Małopolsce zamrożeniem wypłat z bieżących unijnych środków: region mógł stracić około 11 mld zł.
Bruksela stanęła na stanowisku, że uchwałę należy unieważnić, dała jednak radnym czas do 14 września na podjęcie decyzji.
Tego dnia Urząd Marszałkowski zorganizował konferencję, na której poinformowano o powołaniu rady i pełnomocnika ds. równego traktowania oraz praw rodziny. Samorządowcy przekonywali, że takie rozwiązanie zadowoli Komisję Europejską.
Informację o powstaniu instytucji rady i pełnomocnika przesłano KE. Unijni urzędnicy byli zadowoleni z tych działań, ale podkreślali, że pytali o inną kwestię: decyzję ws. deklaracji anty-LGBT, a informacji o działaniach dot. tej uchwały Komisji nie przesłano. Bruksela podkreślała, że dopiero usunięcie deklaracji pozwoli na powrót do rozmów o pieniądzach dla Małopolski.
Co ciekawe, według informacji RMF FM, mail od Komisji Europejskiej w tej sprawie trafił do małopolskiego urzędu jeszcze przed konferencją zorganizowaną 14 września, gdy ogłoszono powołanie rady i pełnomocnika ds. równego traktowania.
Wynikałoby z tego, że marszałek Witold Kozłowski, przedstawiając oficjalną odpowiedź Małopolski dla Komisji Europejskiej, wiedział już, że takie rozwiązanie będzie niewystarczające.
W sprawę uchwał anty-LGBT, które zostały przyjęte nie tylko w Małopolsce, zaangażowali się przedstawiciele ministerstw. Sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej Waldemar Buda 15 września wystosował pismo do samorządowców z sugestią modyfikacji uchwał, które według resortu mogą być przez UE źle interpretowane.
Nieprecyzyjne sformułowania tych dokumentów stanowią przedmiot dyskusji publicznej w zakresie dyskryminacji. W przypadku zidentyfikowania takich zapisów uprzejmie proszę o podjęcie stosownych modyfikacji - napisał Buda.