Pożar mieszkania przy Alei 3 Maja w Warszawie. Ogień wybuchł prawdopodobnie od rac i petard rzucanych podczas przemarszu demonstrantów biorących udział w Marszu Niepodległości.
Ogień udało się opanować. Nikt nie został ranny. Mazowiecka straż przekazała dodatkowo na Twitterze, że pożar mógł być spowodowany przez materiały pirotechniczne - race czy petardy, którymi rzucali manifestujący, biorący udział w Marszu Niepodległości.
Poar mieszkania przy al. 3 Maja w Warszawie opanowany. Brak osb poszkodowanych. Szybka reakcja mieszkacw oraz straakw zapobiega dalszemu rozwojowi ognia. Poar mg by spowodowany przez materiay pirotechniczne. Apelujemy o szczeglna uwag i rozsdek. #11listopada pic.twitter.com/RHyIHJEDo4
Kw_PSP_Wwa11 listopada 2020
Z relacji świadków pożaru wynika, że była to raca, która miała trafić w okna mieszkania powyżej, gdzie wisi symbol Strajku Kobiet oraz tęczowa flaga.
To jest ten Bg, Honor i Ojczyzna? To jest ten patriotyzm? To idiotyzm, prostactwo, nacjonalizm i wandalizm. Panowie spowodowali poar w mieszkaniu. To jest wanie prawdziwe i bezporednie zagroenie dla polskich rodzin. #NIEdlanacjonalizmu #11listopada pic.twitter.com/CVDdr6fH9c
I_Wojciechowski11 listopada 2020
Participants of the far-right #independencedayMarch in #Warsaw set a house on fire because of a #LGBTQI flag and a #StrajKobiet banner on a balcony. #MarszNiepodegoci #MarszNiepodegoci2020 pic.twitter.com/NF8Z1XRoBC
democ_de11 listopada 2020
Jeśli chodzi o pożar mieszkania to my, mówię tu o sobie, o prezesie stowarzyszeniu Marszu Niepodległości Robercie Bąkiewiczu, byliśmy w tym momencie na tamtym odcinku mostu i widzieliśmy rzucających race w kierunku balkonów. Widzieliśmy też, że dwa balkony obok stała ustawiona kamera, a operator też był ubrany na czarno, więc też jesteśmy przekonani, że to była prowokacja w wywołanie jakichś napięć, także ideologicznych - stwierdził rzecznik Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Damian Kita.
"Palące się mieszkanie było najprawdopodobniej pustostanem, nad którym wisiały emblematy ze strajku kobiet. Na Stadionie Narodowym na własne oczy widziałem, jak policja prowokowała do konfrontacji z kibicami. (...) Antifa przez trzy tygodnie była uprzywilejowana. Dzisiaj polscy patrioci niestety byli gazowani i pałowani przez policję" - napisał z kolei na Twitterze Robert Bąkiewicz.
Palce si mieszkanie byo najprawdopodobniej pustostanem, nad ktrym wisiay emblematy ze strajku kobiet. Na Stadionie Narodowym na wasne oczy widziaem, jak policja prowokowaa do konfrontacji z kibicami.
RBakiewicz11 listopada 2020
Okazało się, że raca wpadła na balkon mieszkania, w którym znajduje się pracownia artystyczna Stefana Okołowicza, witkacologa, jednego z założycieli Instytutu Witkacego w Warszawie.
Proszę sobie wyobrazić, że siedzę przed telewizorem, oglądam relację i dzwoni ktoś stąd, prezes tej spółdzielni i mówi, że płonie pana mieszkanie. Wyobraźnia działa niesamowicie - mówił w rozmowie z TVN24 Stefan Okołowicz
W pomieszczeniu, do którego wpadła raca, stały fotografie Witkacego na międzynarodową wystawę planowaną na przyszły rok. Na szczęście nic się nie zajęło - powiedział TVN24 Okołowicz.
Dodał, że "na szczęście oryginalne prace Witkacego są w zupełnie innym miejscu", a w tym miejscu znajdują się powiększenia i reprodukcje z wystaw.
O godz. 13:30 w Warszawie rozpoczął się Marsz Niepodległości. W stolicy zgromadziły się samochody i motocykle, bo ze względu na sytuację epidemiczną Marsz miał odbywać w formie "rajdu". Część uczestników zignorowała jednak zmianę formuły wydarzenia. Stołecznymi ulicami maszerował kilkutysięczny tłum. Doszło do starć manifestantów z policją - na Rondzie de Gaulle'a, potem regularna, ale też chaotyczna bitwa na błoniach Stadionu Narodowego. Jak informował dziennikarz RMF FM Paweł Balinowski tam nastąpiła kumulacja chuligańskiej agresji - w powietrzu latały kamienie i butelki, policja odpowiadała granatami hukowymi.
Na boniach Narodowego regularna walka z policj. Lec race, butelki itp. @RMF24pl pic.twitter.com/m6csj9XQ5C
PBalinowski11 listopada 2020
Starcia wybuchły też na pobliskiej stacji kolejowej - to wyglądało bardzo niebezpiecznie, bo uczestnicy marszu biegali po torach, rzucali kamieniami z nasypu w policję i uciekali przed nadjeżdżającymi pociągami - relacjonował Paweł Balinowski. Te walki trwały mniej więcej godzinę, podczas której cały czas ściągani byli kolejni policjanci, aż sytuację udało się wreszcie opanować.
Na stacji SN ostre starcia @RMF24pl pic.twitter.com/PDY2y9iryS
PBalinowski11 listopada 2020
pic.twitter.com/EMSh3SEpT1
PBalinowski11 listopada 2020