Policjanci podczas marszu narodowców użyli broni gładkolufowej bez zgody dowódcy operacji - dowiedział się reporter RMF FM. Chodzi o zabezpieczenie manifestacji w okolicach Ronda de Gaulle'a, gdy agresywny tłum naparł na funkcjonariuszy.
Z ustaleń reportera RMF FM wynika, że dowódca operacji zezwolił na użycie wszystkich środków przymusu bezpośredniego poza bronią gładkolufową. Do jej wykorzystania potrzebny był jego rozkaz.
Broń gładkolufowa została jednak użyta po decyzji dowódcy poddodziału, który został zaatakowany przez wyjątkowo agresywny tłum.
Przepisy stanowią, że policjanci mogą zawsze strzelać z gumowych kul, gdy zagrożone jest ich zdrowie i życie. Część rozmówców reportera RMF FM - wysokich rangą policjantów - przekonuje jednak, że w tym przypadku doszło nadużycia. Według nich wystarczające byłyby pałki i miotacze gazu pieprzowego, zaś samowolne użycie broni mogło wynikać między innymi z braku należytego przeszkolenia.
Teraz wszystkie okoliczności zajść są wyjaśniane w specjalnym postępowaniu kontrolnym.
Przypomnijmy, w Warszawie w środę odbył się Marsz Niepodległości. W tym roku - ze względu na sytuację epidemiczną - miał odbyć się w formie "rajdu samochodowego", jednak wiele osób zdecydowało się wziąć udział w marszu przez stolicę. Doszło do zamieszek i starć z policją.
Podczas zamieszek postrzelony z policyjnej broni został fotoreporter "Tygodnika Solidarność" 74-letni Tomasz Gutry.
Jak czytamy na portalu tysol.pl, został on trafiony w policzek z odległości kilku metrów. Miał widoczny aparat fotograficzny. Kula utkwiła w ranie. Tomasza Gutrego czeka operacja usunięcia kuli - donosi portal.