10 tysięcy warszawiaków zostało wyrwanych ze snu. W nocy zdzwonił do nich bijący się o prezydenturę Kazimierz Marcinkiewicz. Nie osobiście oczywiście. Dzwonił automat z minutową prezentacją kandydata PiS.
Sztab Marcinkiewicza przeprasza i tłumaczy, że w wynajętej firmie telemarketingowej ktoś nie wyłączył komputera i kampania zamiast skończyć się o godzinie 21 trwała do 6 rano: Jest nam z tego powodu bardzo przykro. Pokornie przepraszany wszystkich warszawiaków.
Agnieszkę Milbrandt telefon obudził o godzinie 1:15 w nocy: Jak odłożyłam tę słuchawkę to się wściekłam. Przeszkadza mi ktoś. Wstaje wcześnie, muszę być przytomna w ciągu dnia. Złość pani Agnieszki zamieniła się w osłupienie, kiedy rano ze skargą wybrała się do siedziby PiS i usłyszała, że winę za wszystko ponosi… Platforma Obywatelska. Jeżeli ktoś tak powiedział, to znaczy że jest głupi - odpowiada Konrad Ciesiołkiewicz.
Teraz do wszystkich obudzonych warszawiaków, pracownicy firmy telemarketingowej zadzwonią z przeprosinami. Byle nie nocy…